Artykuł wstępny - 4/81/2012
Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy
Tym razem rekomenduję Państwu, aby lekturę „Niebieskiej Linii” zacząć od końca. Zamieściliśmy tam swoisty dwugłos – relacje kobiet, które doświadczyły w życiu dramatycznej przemocy ze strony swoich „bliskich”, ale dzięki pomocy różnych osób i instytucji udało im się wygrać tę prywatną wojnę i dziś mogą dzielić się swoim doświadczeniem i nadzieją z innymi kobietami. Tuż obok zamieszczamy relację z uroczystości wręczania nagród laureatom V edycji ogólnopolskiego konkursu „Policjant, który mi pomógł”, w którym nagradzamy policjantów podejmujących wzorowe działania w przypadkach przemocy w rodzinie i szczególnie angażujących się w pomoc osobom krzywdzonym.
Jako osoba na co dzień kierująca dużą placówką pomocową (Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” IPZ) oczywiście wiem, że życie wielu osób doznających przemocy w rodzinie nie zmienia się tak, jakby tego chciały, nawet po zgłoszeniu organom ścigania faktu przemocy. Wiem także, że wciąż wielu policjantów (ale także pracowników innych służb) nie wie, jak reagować na przemoc w rodzinie i jak skutecznie pomagać. Często wynika to nie z braku profesjonalnej wiedzy, ale z braku przekonania, że „wtrącanie się w sprawy rodziny” jest uzasadnione i uprawnione moralnie. To zdecydowanie większy problem niż nieznajomość prawa czy procedur. Wiedzę prawną można szybko uzupełnić, ale ugruntowane przekonania na temat „porządku świata” i „relacji małżeńskich” nie dadzą się szybko zmienić.
Przekonania te, jakże krzywdzące dla ofiar przemocy, bo zatrzymujące możliwość pomocy i zmiany, wspierają – czasem nieświadomie – obrońcy prywatności i „tradycyjnej rodziny” (cokolwiek to znaczy). Są przekonani, że prywatność i autonomia to wartości nadrzędne nad życiem i zdrowiem. To tak jakbyśmy uważali, że znaki drogowe ograniczają naszą wolność do niezawisłych decyzji co jest dla nas wygodne i bezpieczne. A jednak stoimy na czerwonych światłach, nawet gdy z poprzecznej ulicy nie nadjeżdża żaden samochód, wykonujemy przegląd techniczny auta, choć nie jest uszkodzone. W tym obszarze uznaliśmy, że nasze życie i zdrowie oraz innych użytkowników dróg jest wartością nadrzędną nad naszą swobodą i wyborem własnej opcji. Dlaczego nie możemy tego zaaprobować w obszarze związanym z przemocą wobec bliskich osób? Być może jakąś rolę odgrywa tu poczucie utraty przywilejów ważniejszych niż szybka jazda – przywileju sprawowania władzy i kontroli nad „własnymi” domownikami.
W tej dyskusji warto zawsze pamiętać, że za nasz komfort „prywatności” i „rodzinnej twierdzy” zapłacą najsłabsi, których życia i zdrowia nikt nie ochroni – Szymek z Cieszyna, Magda z Sosnowca, Gabryś z Morąga…
Refleksyjnej lektury „Niebieskiej Linii”
Renata Durda