Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Witamy, Gościu
Nazwa użytkownika Hasło: Zapamiętaj mnie
Witaj na Forum IPZ!

Przestaw się innym forowiczom.
  • Strona:
  • 1

TEMAT: jestem na rozstaju...

jestem na rozstaju... 6 lata, 10 mies. temu #162

  • nemovado
  • Offline
  • Fresh Boarder
  • Posty: 1
  • Oklaski: 0
Witam,
Na imię mam Mariusz, choć to najmniej ważne, co chciałbym tu napisać. Znalazłem się w trudnej (subiektywnie patrząc) sytuacji.Pewnie część czytających po lekturze (a może już w trakcie) stwierdzi, że sam sobie jestem winien. I oczywiście będą mieć rację, lecz czy faktycznie każda osoba z problemami "zawdzięcza" je wyłącznie losowi lub innym? Fakt, zdarzają sie prawdziwe tragedie - choroby, kalectwo, wypadki... na to nie mamy wpływu.Ale wiem, że podobnych do mnie również jest niemało.
Więc - wracając do mnie (ttrochę to egoistyczne...)...
Namieszałem sobie w zyciu dośc nieciekawie - dośc powiedzieć, że na 4 lata wylądowałem za kratami. Pod koniec wuroku samobójstwo przez powieszenie popełnił mój starszy brat. Moja mama - mimo, że przez większość swojego zycia mój brat przynosił Jej wyłacznie zgryzoty i problemy - strasznie to przeżyła. Juz wcześniej leczyła się z powodu depresji (obciążenie jeszcze po jej mamie, czyli po mojej babci), lecz samobójcza smierć jej starszego syna spowodowała nasilenie sie choroby i początek choroby Alzheimera. Nie była z tym sama - miała i wciąż ma oddanego Jej męża, czyli mojego Ojca. Obecnie są to juz ludzie w podeszłym wieku - ojciec ma 71 a matka 69 lat. Sam ojciec ma cukrzycę, leczy się na nadciśnienia, a obecnie jest w trakcie "wykrywania" raka... I ja, jakoś stara, sie im w tych ich wszystkich problemach pomagac. Sam mam kochająca żonę i przecudownego rocznego synka... Jednak kilka dni temu wróciły cienie z przeszłości. 5 lat temu popełniłem głupotę - nie,nikogo nie zabiłem.. Spokojnie... Nie mając pracy, a na karku kilka wyroków w zawieszeniu... dopuściłem sie podrobienia dokumentów... Sprawa się "rypła" a ja - gdy dotarło do mnie co nawywijałem, sam zgłosiłem sie na policje... Sprawa "przyschła" - tzn. ja tak myśłałem po tym, jak dostałem.... spora grzywnę... Naprawdę sporą... I w piątek, po 5 latach totalnej ciszy dostałem wezwanie do prokuratury okręgowej (czyli sprawa jest poważna)... Nie ma mowy o jakichkolwiek zamiarach ukrywania się z mojej strony... Za bardzo kocham żonę, synka, ..i umęczonych zyciem rodziców... Jednak z drugiej strony - nawet najbliższa rodzina żony, z która oboje jesteśmy bardzo zżyci, nie ma najmniejszego pojęcia o mojej przeszłości ani tym bardziej o tym, co może stać sie za kilka dni... A boję się aresztowania... Jestem w zasadzie nastwqiony, że gdy tam wejdę... to do domu wrócic mogę za kilka lat. Toczy mnie wewnętrzna walka - czy z podniesiona głową, ale zabitym duchem - bo wstyd w rodzinie żony... bo rozpacz moich rodziców i brak dalszego wspierania ich z mojej strony... - poddac się temu, co ma byc i ewentualnie za wszelka cenę walczyć z polskim wymiarem (nie)sprawiedliwości, czy... korzystając z wykupionej polisy ... zabezpoieczyc na kilka lat przyszłośc żonie i dziecku. Wiem... nigdy nie wybaczą mi tego, co chodzi mi pogłowie, sam nigdy nie zobaczę dorastającego syna... Ale chyba lepiej odejść teraz, niż ze wstydem znosić upokorzenie i patrzeć, z jakimi problemami pozostawiam na wolności najbliższych...
  • Strona:
  • 1
Wygenerowano w 0.14 sekundy

logo-z-napisem-białe