Informować nie informować
Henryk Kędzierski
Czasopismo: Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia
Numer: 2
Efektywność terapii odwykowej zależy od wielu czynników, wśród których ważną rolę odgrywa przekonanie pacjenta o tym, że jego dobra osobiste są właściwie chronione. Powstaje ono w wyniku prawidłowo zbudowanej relacji terapeutycznej między terapeutą a pacjentem.
Tworząc relację, terapeuta musi posługiwać się, z jednej strony, wiedzą kliniczną i umiejętnościami psychologicznej pomocy, zaś z drugiej, respektować przepisy prawa regulującego kwestie dostępności informacji o pacjencie.
Te dwie sprawy nie zawsze pozostają ze sobą w zgodzie. Każdy kto korzysta ze świadczeń zdrowotnych udzielanych w placówkach lecznictwa odwykowego musi być nie tylko odpowiednio leczony, lecz także mieć gwarancję, że to o czym rozmawia z terapeutą, nigdy nie będzie wykorzystane przeciwko niemu. Musi mieć także pewność, iż fakt korzystania ze świadczeń placówki lecznictwa odwykowo nie będzie mu, obecnie ani w przyszłości, zagrażać lub szkodzić.
Gwarancje te, poza bezpośrednim wpływem na przebieg procesu leczenia, mają zwykle ogromne znaczenie dla zmieniającej się sytuacji życiowej pacjenta. Od nich np. często zależy czy otrzyma on nową pracę lub utrzyma obecną, czy uzyska jakieś świadczenia, czy też nie. Praktyka wskazuje na to, iż są one zwykle przyobiecywane przez terapeutę, jednak ich właściwe dochowanie spoczywa już nie tylko na nim, lecz również, a może przede wszystkim, na kierowniku placówki. Do niego bowiem zwracają się osoby i instytucje z prośbami, a nierzadko żądaniami, udzielenia informacji o pacjencie i to on, dając odpowiedź bądź nie zapewnia (gwarantuje), - bezpieczeństwo pacjentowi.
Udzielić informacji czy nie? - to częsty dylemat kierującego placówką lecznictwa odwykowego, gdyż pytających jest wielu. Wymienię tu organy wymiaru sprawiedliwości - prokuratorów, sekretariaty sądów, czy też kolegiów ds. wykroczeń; organy orzekające o stanie zdrowia; placówki naukowo-badawcze; ubezpieczycieli; pracodawców.
Z mojego doświadczenia wynika, iż problem nie leży jedynie w tym, komu udzielić informacji, bo regulują to przepisy prawa (będę o nich szerzej pisał w kolejnych publikacjach), ale jak jej udzielać? To znaczy co ujawniać o pacjencie, a czego nie?
Jak powinna wyglądać informacja, szczególnie wtedy gdy żądający jej, niejasno formułuje pytania, bądź oczekuje przekazania mu całej dokumentacji leczniczej? Wielokrotnie spotykam się z takimi żądaniami w mojej praktyce zawodowej.
Zawsze, kiedy uprawniony organ (w moim rozumieniu uprawnionym organem jest ten, który z mocy prawa prowadzi postępowanie przygotowawcze dla celów orzeczniczych, bez względu na zakres orzekania) zwraca się do mnie z szerszym pytaniem niż to, czy ktoś przebywa, bądź przebywał na leczeniu, dokładnie zapoznaję się z podstawą prawną upoważniającą do uzyskania i udzielenia odpowiedzi.
Jeżeli podstawa prawna nie jest dla mnie wystarczająco jasna, np. w piśmie o poniższej treści:
W związku z toczącym się postępowaniem, proszę o podanie czy dany pacjent leczył się w danym okresie. Jeżeli tak, proszę
o podanie rozpoznania i wyników leczenia lub przesłanie dokumentacji leczniczej (historii choroby), wtedy zwracam się do żądającego z wnioskiem o precyzyjne określenie celu jakiemu ma służyć informacja, a także o podanie podstawy prawnej, stanowiącej upoważnienie żądającego do jej uzyskania. Okazuje się najczęściej, iż organ prowadzący postępowanie przygotowawcze wydał postanowienie o powołaniu biegłych sądowych i to właśnie oni potrzebują informacji o rozpoznaniu, leczeniu i jego wynikach.
W takiej sytuacji wnoszę o wskazanie adresu biegłych, po to by im przekazać historię choroby, oczywiście z zachowaniem procedur obowiązujących przy przekazywaniu poufnych informacji. Pomocny okazuje się telefoniczny kontakt z biegłymi i ustalenie jakie konkretnie informacje potrzebne im są do wydania opinii. Najczęściej wystarczająca jest wtedy dobrze sporządzona epikryza.
Działam w ten sposób, by chronić pacjenta. Pełna dokumentacja lecznicza zawiera bowiem zapisy nie tylko lekarzy zlecających badania i ordynujących leki, ale także notatki terapeutów informujące o przebiegu procesu terapeutycznego. Dotyczą one również stanów psychicznych pacjenta, będących często wynikiem pracy terapeutycznej, np. pracy nad tzw. destrukcją alkoholową - gdzie terapeuta musi podać przyczynę wahań nastroju. Takie zapisy, konieczne i bezpieczne z punktu widzenia procesu terapeutycznego, dla prokuratora czy sędziego mogą stanowić podstawę do wszczęcia nowego postępowania. Gdyby więc przekazać im tak sporządzoną dokumentację, historia choroby, która w swoim założeniu ma służyć pacjentowi, może być wykorzystana przeciwko niemu, a to z punktu widzenia etyki pomagania jest niedopuszczalne.
Wydaje mi się, że najwyższy czas zacząć dyskusję nad tym, jak dokumentować przebieg całego procesu leczenia, by nie stwarzać zagrożenia dla pacjenta. Trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, co zapisywać w historii choroby, a co pomijać? Zachęcam wszystkich zainteresowanych do ujawnienia swoich doświadczeń i refleksji w tej sprawie.
Omówię teraz sytuację, w której uprawniony organ zasięga informacji o aktualnie leczącym się pacjencie, co ma szczególnie znaczenie, wtedy gdy zamierza go włączyć lub już włączył do prowadzonego postępowania i chce przesłuchać jako: świadka, podejrzanego lub stronę np. w procesie rozwodowym lub alimentacyjnym, czy też zapoznać go z aktem oskarżenia.
Organy procesowe nie biorą pod uwagę całej, skomplikowanej sytuacji leczenia pacjenta, a kierują się jedynie jego zdolnością do czynności procesowych. Oczekują więc od placówek leczniczych, aby wypowiadały się jedynie w tych kwestiach, bowiem dla rozstrzygnięć procesowych ma ogromne znaczenie to, czy dany człowiek, w związku
z chorobą i leczeniem, jest zdolny do stawania przed organami procesowymi.
Wielokrotnie stawiano mi takie pytania, żądając jednoznacznej odpowiedzi i mógłbym naliczyć wiele przypadków, w których po zbadaniu pacjenta, poszerzonym rozmową o toczącym się postępowaniu, zasięgnięciu opinii terapeuty prowadzącego i konsultacji z zespołem terapeutycznym (zawsze czynię to przed podjęciem ostatecznej decyzji), udzielałem pozytywnej odpowiedzi w sprawie.
Niejednokrotnie zaś, w związku z toczącym się postępowaniem, w które włączany był pacjent mojego Ośrodka, informowałem organy procesowe o jego niezdolności do wykonywania czynności procesowych, w związku z aktualnie prowadzoną terapią. Proces decyzyjny, podobnie jak poprzednio, opiera się na badaniach, rozmowach z pacjentem i konsultacjach potrzebnych do ostatecznego określenia negatywnego wpływu koncentrowania się pacjenta na problemach sądowych, na przebieg i efekty procesu leczenia. Staram się przy tym określić przybliżony czas trwania takiej niezdolności, deklarując, iż o ustaniu przeszkód w prowadzeniu czynności procesowych, sam poinformuję dany organ.
Określenie tzw. przybliżonego czasu trwania niezdolności ustalam z terapeutą prowadzącym, czasami też konsultuję sprawę z zespołem, a dzieje się to wtedy gdy terapeuta sam ma wątpliwości i nie jest w stanie udzielić mi jednoznacznych, wyczerpujących odpowiedzi.
Pacjent, którego sprawa dotyczy, jest o wszystkim informowany, zaś konieczność stawania przed organami procesowymi staje się przedmiotem pracy terapeutycznej.
Organy wymiaru sprawiedliwości przy tak podejmowanych decyzjach i wyczerpujących wyjaśnieniach z mojej strony, zwykle je honorują. Jeżeli jednak odmowa budzi wątpliwości u pytającego, może on (dotyczy to sądów) nie uznać jej, wydając stosowne postanowienie w sprawie.
Nie sposób, aby tak ważna sprawa, jaką jest ochrona danych osobistych pacjentów i problemy z tym związane, mogła być wyczerpująco opisana w krótkim tekście. Stąd też pomysł utworzenia stałej rubryki w TUW, która byłaby miejscem do rozważań tych, a w przyszłości innych kwestii i wyzwań jakie stoją przed ciągle rozwijającym się lecznictwem odwykowym.
Zapraszam do dyskusji i przesyłania na adres redakcji uwag, pytań, propozycji i refleksji. Będą one stanowiły materiał do dalszych publikacji.
Henryk Kędzierski
Autor jest psychologiem, dyrektorem Ośrodka Leczenia Uzależnień Alkoholowych w Stanominie, specjalistą psychoterapii uzależnienia, wykładowcą STU.