Bez etykietki
Elżbieta Przybysz
Czasopismo: Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia
Numer: 4
Znamię pochodzenia z rodziny alkoholika znaczy na tyle dużo, by przeszkadzało w życiu, jakie prowadzą "normalni" ludzie. Grupa wsparcia uczy, co znaczy takie zwykłe, codzienne życie.
W Ośrodku Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia przy ulicy Łąkowej w Gdańsku od kilku lat funkcjonują grupy wsparcia dla dzieci alkoholików. Młodzi ludzie trafiają na terapię w bardzo różny sposób: za sprawą rówieśników, którzy korzystali z niej wcześniej, skierowani przez pedagoga lub lekarza, szukając pomocy dla swoich rodziców.
KIM SĄ UCZESTNICY TERAPII?
Bliscy Ani i Marka, którzy sami pro wadzą podobne grupy wsparcia, zachęcili ich do korzystania z tej formy pomocy Marek dojeżdża na grupę z Chojnic. Dlaczego aż z tak daleka?
Leczenie w gronie bliskich osób nie miałoby sensu, zabrakłoby potrzebnego dystansu. A bliżej niczego nie znalazłem - mówi. Z tego powodu przyjaciółka rodziny, która sama prowadzi spotkania Anonimowych Alkoholików, nie może po móc mojej mamie dodaje Ania.
W najbliższym czasie zaczną życie na własny rachunek, ale wciąż jeszcze tkwią w domu, gdzie istnieje problem alkoholizmu. Czasem przychodzą po pomoc, bo sytuacja staje się nie do zniesienia. Tak stało się w przypadku Kamila.
Wszystkich łączy to, że mają wiadomość problemu, chcą przełamać wstyd i milczenie.
Alkoholizm wciąż jest tematem tabu. Terapię dla członków rodzin alkoholików, jakimi jesteśmy, traktuje się na równi z leczeniem psychiatrycznym. Wielu z nas kryje się z tym faktem przed rodziną. Zakłada osobne książeczki rumowskie mówi Agata, której mama może nie przyjąć do wiadomości, że terapia dotyczy także jej. Woli, by cała sprawa pozostała w czterech ścianach.
Alkoholików jest tak wielu, że nie mogą stanowić tematu tabu protestuje Marysia, która styka się z tą problematyką na co dzień w Centrum Interwencji Kryzysowej i w szkole pracowników służb socjalnych.
Ale w kraju, gdzie nad alkoholizmem przechodzi się do porządku dziennego, mało kto wie, że to choroba prostuje Magda. Chociaż zawsze wiedziałam, że mój oj ciec ma problemy z alkoholem, dopiero na grupie poznałam określenia inne niż "pijak". Terapia daje nam wiadomość procesów zachodzących w naszych domach.
CZEGO SZUKAJĄ?
Spotkania prowadzą dwie osoby: psycholog Aleksandra Karasowska oraz jej asystent Aurelia Chyła. Na początku ustala się potrzeby uczestników najbardziej zależy im zwykle na znalezieniu sobie miejsca w otoczeniu, wykształceniu umiejętności komunikacji. Większość nie mówi kolegom, z którymi spotyka się na co dzień, na przykład w szkole, o problemie alkoholizmu.
Nie można przecież, wchodząc w nowe towarzystwo, zaczynać od słów: słuchajcie, a mój ojciec to strasznie chleje. To nie jest sprawa, którą porusza się na wejściu.
Trudno zaprosić kogo do domu, gdzie ojciec śpi na podłodze, bo nie był w stanie dowlec się do łóżka. W takich warunkach nie sposób nawiązać przyjaźni. Zresztą dodaje Magda czasem nawet najlepszy przyjaciel nie jest w stanie cię zrozumieć.
Poczucie identyfikacji z innymi członkami grupy sprawia, że mówienie czy choćby słuchanie o przykrych przeżyciach przy nosi ulgę mówi Ewelina.
Przez dziesięć lat jej ojciec był alkoholikiem, potem pałeczkę przejęła matka.
Czasem czułam się jak w ,,szóstym zmyśle" stwierdza. Nikt nie widzi tego, co ja. Nikt mnie nie widzi. Teraz zdałam sobie sprawę, że nie jestem sama na świecie. W ludziach jest co takiego, co każe im zatrzymywać wzrok na nagłówkach "gwałt", "morderstwo", "przemoc rodzinna". To jest wiedza, o której Eklezjasta powiedział, że kto ją gromadzi, gromadzi ból. Nie chcę być z tym kojarzona. Nie chcę takiej etykietki.
Znalazłam się tutaj, bo sama zaczynałam pociągać z butelki, tymczasem w domu Piotra czy Gosi główną kwestią było radzenie sobie z przemocą, nieraz z zagrożeniem życia - mówi Ania.
Może to śmieszne i egoistyczne, ale wiadomość, że niektórzy są w gorszej sytuacji sprawia, że moje kłopoty maleją dodaje.
Jednak nie można na tym poprzestać. Bywało, że początkowa rundka, czyli czas, w którym każdy może powiedzieć, z czym przyszedł, rozrastała się do półtorej godziny. To było męczące dodaje Piotr a dobre nastawienie nic nie daje, kiedy wraca się do piekła. Potrzebne jest konkretne działanie.
NIE TYLKO TERAPIA
Ośrodek przygotował szereg dodatkowych form pomocy, które pomaga ją młodzieży uwolnić się od destrukcyjnego wpływu alkoholika. Działa np. Zespół ds. Przemocy. Potrzebna bywa też porada prawnika albo interwencja, gdy dokumenty utkną na komisariacie lub w prokuraturze i przedłuża się proces o przymusowe leczenie, o alimenty lub o znęcanie się nad rodziną.
Urzędy wykorzystują to, że jesteśmy laikami, by zniechęcić nas do dochodzenia sprawiedliwości mówi Marysia, która od dwóch lat procesuje się z ojcem.
- Na terapii nauczyłam się posługiwać specyficznym, sądowym językiem, co bardzo ułatwia sprawę. Przedtem zdarzało się, że policjant odmawiał przyjazdu na interwencję.
JAK POMÓC?
Młodzież trafia na terapię, ponieważ chce się uchronić przed losem rodziców. Dysfunkcyjny dom i braki emocjonalne mogą popchnąć na drogę alkoholizmu lub innych uzależnień. Większość uczestników obawia się tego i zachowuje pełną abstynencję.
Mamy pięćdziesiąt procent szans na wpadnięcie w tę chorobę mówi Gosia.
Na grupie nauczyłam się, że alkohol stworzono dla ludzi i nie pilnuję tak znajomych na imprezach. Opieka ośrodka daje poczucie bezpieczeństwa, bo w razie kłopotów wiem, gdzie się zgłosić.
Ja jednak nie chciałabym jeszcze raz tego przechodzić. Nie chcę więcej alkoholizmu stwierdza Magda uważam, że zbyt mało jest działań profilaktycznych. Nie jest przecież profilaktyką udzie lanie pomocy tym, którzy desperacko jej szukają, a tacy ludzie zazwyczaj trafia ją na terapię.
Zdaniem Piotra, o alkoholizmie powinno się mówić otwarcie. Przydatny byłby film pokazujący, jakie akcje odstawia agresywny alkoholik. Relacja z interwencji mogłaby wiele ludziom uświadomić mówi.
KORZYŚCI Z TERAPII
Na terapii młodzież styka się z pozytywnymi wzorcami relacji między ludzkich, których brakowało w upośledzonych stosunkach w rodzinie. Dla Kamila szokiem było odkrycie, jak daleko obecność alkoholika w domu wpływa na jego kontakty z rówieśnikami. Zanim przyszedłem na grupę, wydawało mi się, że cierpię na jaki niedorozwój emocjonalny stwierdza. Dopiero tutaj dotarło do mnie, że nie potrafię wyrazić najprostszych pozytywnych uczuć. Nie dlatego, że jestem nie normalny, ale dlatego, że nikt nie pokazał mi, jak się to robi.
Nauka komunikacji opiera się na asertywności, czyli umiejętności od mawiania i protestowania bez wyniesionej z domu agresji. Większość ma też problemy z przyjmowaniem i okazywaniem uczuć. Trudno im odbudować zaufanie. Uczestnicy najbardziej cenią sobie ćwiczenia i porady, jak radzić sobie w konkretnych sytuacjach, udzielane zwykle w formie burzy mózgów.
Potrzebna mi konfrontacja myli z drugim człowiekiem, bo konkluzja, do jakiej dochodzę sama, jest zawsze negatywna relacjonuje Gosia ważne są też odgrywane scenki, bo co innego mówić, jak trzeba się zachować, a co innego zastosować to w praktyce.
Mnie podoba się otwartość grupy na nasze problemy dodaje Agata zawsze wyniosę co owocnego. Słowo " terapia" oznacza kontakt z własnymi emocjami. Czasem doznaję olśnienia: odkrywam głęboko skryte emocje i doświadczenia, które, gdy zostaną nazwane już tak nie przeszkadzają.
POWRÓT DO "NORMALNOŚCI"
Spotykają się tu różne osobowości, ścierają się poglądy. Karolina spędziła parę miesięcy w szpitalu, lecząc się z depresji endogennej. Wyniosła stamtąd przeświadczenie, że lepiej kierować się w życiu pesymizmem, bo to chroni przed rozczarowaniami.
Mylę sobie: było tak źle, że może być tylko lepiej. I to się sprawdza mówi.
Mam własne mieszkanie, studiuję na dwóch kierunkach. Ale pesymizm może szkodzić. Mielimy takie ćwiczenie z asertywności: jak zareagujesz, gdy osoba, która prosiła cię o pomoc, spóźnia się dwadzieścia minut. Ja cieszyłabym się, że w ogóle przyszła. Kiedy spodziewasz się tylko złego, może cię spotkać miłe rozczarowanie. Z drugiej strony pozwalasz się ranić.
O Ani koleżanki mówią, że chodzi piętnaście centymetrów nad ziemią. Czasem denerwuje ją podejście Karoliny, ale jak mówi nauczyła się w grupie pokory i szacunku wobec postaw innych. Całe życie broniła się przed nadopiekuńczymi ramionami matki alkoholiczki i chce za wszelką cenę bronić swej niezależności.
Mało który człowiek potrafi docenić chwilę obecną. Nie jest sztuką patrzenie w przeszłość ze słowami: wtedy byłem szczęśliwy. Trzeba czerpać z życia to, co najcenniejsze, a z każdego doświadczenia, złego czy dobrego, wnioski. Wzięłam sobie do serca zasadę: co nie zabija wzmacnia.
Jesteśmy pokrzywdzeni przez los, ale nie upośledzeni dodaje Piotr. Nie wolno nam usprawiedliwiać swoich działań tym, co nas spotkało. Nie wolno robić z siebie ofiary. Potrafię być za siebie odpowiedzialny.
To właśnie ma na celu terapia. Młodzi ludzie poznają na nowo role, jakie powinni pełnić rodzice, a jakie być może sami będą niedługo pełnić. Dużo dyskutują, jak powinien wyglądać normalny dom.
Trudno mi zdefiniować normalność - mówi Kamil - ale wiem, że to, czego doświadczam, nią nie jest. W moim domu brakuje jakichkolwiek zasad, zainteresowania dzieckiem. Nigdy nie miałem Wigilii. Czasem normalność to po prostu możliwość zjedzenia kolacji.
Ja wyniosłam z domu przeświadczenie, że matka to szmata Gosia zastępowała ją w czasie ciągów alkoholowych fajnie byłoby pstryknąć i wyrzucić to wszystko z pamięci, ale ten śmietnik z dzieciństwa oczyszcza się bardzo powoli. Dzięki wsparciu grupy mam na to więcej sił.
Zdaniem Agaty nie ma sensu definiowanie normalności. Człowiek po trafi się do wszystkiego przyzwyczaić mówi. Można tylko zmieniać co na lepsze lub na gorsze. Chodzi o to, by zawsze wybierać to lepsze. Nie można się spodziewać, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, uczestnictwo w grupie wsparcia rozwieje wszelkie problemy. Grupa stanowi raczej drogowskaz - iść musimy sami.