Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Od resocjalizacji do terapii

Krzysztof Czekaj

Rok: 2000
Czasopismo: Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia
Numer: 1


W czym tkwi tajemnica sztywnego rozdziału na terapię choroby alkoholowej i narkotycznej, na ośrodki wyłącznie dla alkoholików i wyłącznie dla narkomanów? Rozdziału dość absurdalnego, bo około 60% obecnych pacjentów Ośrodka dla Narkomanów w Pławniowicach jest uzależnionych również od alkoholu.

Pławniowice to niewielka miejscowość między Gliwicami i Strzelcami Opolskimi. Tuż za wsią, w wyremontowanym obiekcie, będącym kiedyś siedzibą nadleśnictwa, mieści się nowy, duży ośrodek. Położony na wzniesieniu, przy wiodącej w głąb lasu alei starych dębów, otoczony sadem i ogrodem, tworzy malowniczy zakątek. Pełna nazwa to Wojewódzki Ośrodek Leczenia Uzależnionych. Leczą się tutaj narkomani, ale przynajmniej 60% z nich, uzależniona jest też od alkoholu.

* * *
Z koncepcją psychologicznych mechanizmów uzależnień zetknąłem się po raz pierwszy w 1991 roku. Już wówczas przy uwzględnieniu pewnych, wcale nie aż tak wielkich, specyficznych odmienności takie myślenie o uzależnieniu, choć stworzone na użytek choroby alkoholowej, wydawało mi się świetnie opisujące również to co dzieje się z narkomanami (wtedy byli to głównie heroiniści).

Uczyliśmy się wówczas, wraz z zespołem, nazywania pewnych rzeczy od nowa. Było w tym sporo naiwności, uproszczeń i optymizmu. Ale była też radość z nowego dla nas języka, takiego, którym można mówić o uzależnieniu bez uciekania się do mętnych definicji, niejasnych i mało precyzyjnych hipotez czy tez.

Ze zdumieniem odkrywaliśmy takie oczywistości jak to, że częścią uzależnień są nawroty, dotychczas prawie zawsze traktowaliśmy je jako nasze porażki, że diagnoza to nie zło konieczne, a coś co może w istotny sposób pomagać, zarówno terapeucie jak i pacjentowi. To wtedy klient stał się dla nas pacjentem, a rodzina kimś ważnym w terapii. Odkrywaliśmy znaczenie Dwunastu Kroków AA i AN.

Przeszliśmy później długą drogę własnych szkoleń. Dziś oceniam ją jako drogę od resocjalizacji do terapii, od myślenia o narkomanii jak o wadzie charakteru, słabej woli, czy "zapaści etycznej", do traktowania jej jak choroby. Początkowo nieśmiało, a później z przesadną czasami gorliwością neofity, wdrażaliśmy to, czego uczyliśmy się w trakcie szkoleń i stażu od terapeutów pracujących z alkoholikami i ich rodzinami. Niektóre procedury, czy kwestionariusze diagnostyczne (szczególnie do OPT) trzeba było "przetłumaczyć", tak by bardziej przystawały do specyfiki i kolorytu uzależnień narkotycznych.

Dziś jestem głęboko przekonany, że różnice między chorobą alkoholową i uzależnieniem od narkotyków nie są wcale tak duże jak mogło by się wydawać na pierwszy rzut oka. Takie myślenie wynika bardziej ze stereotypów, z braku porównawczych doświadczeń, z mitologii towarzyszącej narkomanom od wielu lat, niż z realnych faktów. To samo dotyczy terapii.

PROGRAM Z WOLNEJ RĘKI
Obecnie kieruję drugą placówką (pierwszy ośrodek, którego program współtworzyłem w 1985 roku w Świbie opierał się o MONAR i wszystko co z nim związane). W budowaniu programu terapeutycznego i doborze zespołu pozostawiono mi prawie wolną rękę. Powstaje program, który opiera się zarówno o koncepcje jak i procedury, których zespół nauczył się bądź w Studium Terapii Uzależnień, bądź (5 osób) w swojej poprzedniej pr



logo-z-napisem-białe