Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Dostajemy pieniądze, kiedy nieszczęście już się stało

Rok: 2004
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 1

Eksperci powtarzają, że fundusze powinny być przeznaczane na aktywne, wspierające działania prewencyjne, nie zaś reagowanie na zaistniałą już sytuację za pomocą kar. Jednak jak dotychczas takie rozwiązania to fragmentaryczne projekty badawcze i rozproszone programy finansowane z funduszy stanowych oraz prywatnych. "Musimy przerzucić środki na programy, które dostarczają wsparcia rodzinom i szkolą rodziców, ponieważ przemoc w większości jest spowodowana przez stres i brak oparcia" - twierdzi prof. Edward Zigler z Ośrodka Badań nad Dziećmi Uniwersytetu Yale. Tymczasem z 14 miliardów dolarów, wydawanych corocznie na sprawy związane z przemocą wobec dzieci, tylko 10% jest przeznaczane na zapobieganie. Działania obejmujące jedynie przemoc i zaniedbanie, które już się zdarzyły, nigdy nie spowodują znaczącego spadku liczby przypadków przemocy wobec dzieci - twierdzi Anne Cohn Donnelly, były dyrektor Narodowego Komitetu Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci w Chicago.

Tego nie pokrywa ubezpieczenie. Tymczasem eksperci są zdania, że trudno uzyskać poparcie polityczne dla finansowania działań profilaktycznych, mimo że są one mniej kosztowne niż terapia. "Nie dają nam pieniędzy z ubezpieczenia, żeby zapobiegać tragediom, dostajemy je, kiedy nieszczęście już się stało" - podkreśla David Wolfe, profesor psychologii i psychiatrii na Uniwersytecie Zachodniego Ontario. Jak mówi, przeciętnie pobyt w szpitalu dziecka - ofiary przemocy kosztuje 33 000 dolarów w porównaniu z 3 000, które trzeba wydać na zapewnienie przez rok rodzinom z grupy ryzyka wizyt domowych osoby pomagającej w uczeniu się umiejętności rodzicielskich. Niemniej dotychczas nie ma wszechstronnego, finansowanego z funduszy państwowych programu zapobiegania przemocy wobec dzieci, co zdaniem niektórych ekspertów wynika z tego, że nie potrafią oni opracować programu ogólnonarodowego, który byłby skuteczny w każdej sytuacji. Wiadomo jednak, że chodzi o stworzenie nowo narodzonym dzieciom i ich rodzicom bardziej wspierającego środowiska.
Jak dotychczas problem tylko w niewielkim stopniu rozwiązywały programy takie, jak Healthy Families America (Ameryka Zdrowych Rodzin) sponsorowane przez kilka dużych prywatnych fundacji. W programie tym uczestniczy 40 stanów. W jego ramach rodziny otrzymują pomoc w zdobyciu środków na budowę lub wynajęcie domów; organizuje się też szkolenia i inne formy oddziaływań, żeby zachęcić lokalne wydziały zdrowia i oświaty, szpitale, prywatne organizacje i obywateli do wspólnego działania na rzecz rozwoju intensywnych programów wizyt domowych i innych form wsparcia, ujętych w system pomocy dla świeżo upieczonych rodziców. Większość stanów na przykład zapewnia rodzinom, będącym w najtrudniejszej sytuacji, domowe wizyty przeszkolonych osób podczas ciąży i pierwszych dwóch-trzech lat życia dziecka. W niektórych stanach takie programy obejmują również grupy wsparcia dla rodziców.
W każdym stanie program Healthy Families America realizowany jest inaczej w zależności od lokalnych zasobów i priorytetów politycznych. I chociaż najskuteczniejsze są wszechstronne programy pomagające rodzinom uzyskać wsparcie w sprawach mieszkaniowych i udział w rodzicielskiej edukacji, nie wszystkie oddziały Zdrowych Rodzin mają takie możliwości. Ponadto tego rodzaju programy profilaktyczne obejmują tylko pewną część rodzin z małymi dziećmi o dużym ryzyku przemocy, których liczba szacowana jest na milion.
Najbardziej narażone na wystąpienie przemocy są rodziny młode, nadużywające alkoholu lub narkotyków, biedne, o ograniczonym lub żadnym wsparciu społecznym oraz takie, w których rodzice sami doznawali przemocy, pozostają w izolacji, mają niskie poczucie własnej wartości i nierealistyczne wyobrażenie o rodzicielstwie. Takie "rodziny wysokiego ryzyka" uzyskają lepszą pomoc, jeśli zachęci się całą społeczność do tego, żeby poczuła się bardziej odpowiedzialna za sąsiedzkie dzieci, a nie skupiała się na pojedynczych rodzicach. Ponieważ rodziny nie posiadające krewnych, na których mogłyby liczyć, ani innych rodzajów wsparcia społecznego często nie są w stanie uzyskać potrzebnej pomocy.

Programy w społecznościach lokalnych. Programy profilaktyki przemocy wobec dzieci powinny angażować społeczność lokalną. "Nie chodzi o placówki takie jak agencje egzekwujące przestrzeganie prawa czy zapewniające ochronę dzieciom - stwierdza Deborah Daro, badaczka z Uniwersytetu Chicago - lecz o poczucie osobistej odpowiedzialności". Programy takie korzystają z metod, które mniej narażają na naznaczenie społeczne i mniej zagrażają poczuciu własnej wartości rodziców - zauważa dr Gary Melton, dyrektor Instytutu Rodziny i Życia Sąsiedzkiego Uniwersytetu Clemson w Południowej Karolinie. Melton proponuje takie przekształcenie programów lokalnych i służb społecznych, aby tworzyć społeczności, w których rodziny będą zachęcane do pilnowania siebie nawzajem, ponieważ przemoc wobec dzieci jest mniej prawdopodobna, kiedy ludzie wiedzą, że sąsiedzi nie będą obojętni. Wtedy ludzie mogą określić, kto jest w potrzebie, i okazać potrzebne wsparcie, na przykład zaopiekować się na pewien czas dziećmi.
W Beaufort w Południowej Karolinie usługi pielęgnacyjno-opiekuńcze dla dzieci oferowane przez Medicaid (pomoc medyczna) zostały zreorganizowane tak, aby stworzyć program Well-Baby Plus (Dobrze Dziecku Plus), który pomaga rodzicom noworodków skontaktować się z innymi rodzicami, a także lokalnymi organizacjami i służbami. Ponadto rodzice maluchów w tym samym wieku co pewien czas przywożą dzieci do Centrum Rozwoju Dziecka przy szkole podstawowej w Beaufort na półtoragodzinny program, w skład którego wchodzi okresowe badanie niemowlęcia, grupa wsparcia dla rodziców i pomoc w uzyskaniu dodatkowych świadczeń zdrowotnych i socjalnych. W tym czasie, kiedy pediatra bada dziecko, rodzice mogą spotkać się z konsultantem, żeby porozmawiać o umiejętnościach rodzicielskich lub potrzebach edukacyjnych. Są też kontaktowani z osobami, które podczas wizyt domowych mogą na miejscu zająć się oddziaływaniami edukacyjnymi czy poradnictwem.
"Aby ochrona dziecka była skuteczna, musi zdarzać się w codziennym życiu" - powiedział Melton. I jest to niewątpliwie częścią codzienności w Aiken w Południowej Karolinie. Tam program "Mamy i gliny" poszerza rolę miejscowego policjanta, włączając do niej ochronę dzieci i wspieranie rodziny. Dzieje się to poprzez szkolenie policjantów tak, aby zadawali pytania, umieli określić momenty, kiedy dziecko jest w niebezpieczeństwie, i wtedy pomagali rodzinie. Policjanci jeżdżą po Aiken na rowerach i chodzą do miejscowych kościołów oraz szkół, żeby zintegrować się ze społecznością. Ci funkcjonariusze są nastawieni raczej na korzystanie z lokalnych służb niż na tradycyjne egzekwowanie prawa - mówi Melton: "Są w sąsiedztwie i na ulicach, każdy wie, że mogą pomóc".
David Niewes, policjant z Aiken opowiada, że jeśli zobaczy kobietę w ciąży, zadaje jej pytanie, kiedy ostatnio była u lekarza, i jeśli od dawna nie była, kieruje ją do stanowego ośrodka zdrowia, a jeśli nie pojawi się ona na umówionej wizycie, będzie ją zachęcał, żeby umówiła się na następną. W ramach tego programu ten sam policjant rozdaje matkom noworodków nieodpłatnie łóżeczka i inne elementy wyposażenia. Jednak aby je otrzymać, każda matka musi podać swoje nazwisko i adres, które policjant przekazuje do bazy danych lokalnego programu uczenia się umiejętności rodzicielskich. "Miejscowi policjanci uważają taką pomoc za własną sprawę i kiedy widzą jakąś potrzebę, pomagają zorganizować wsparcie - wyjaśnia Melton. - Robią to w ramach swojej codziennej pracy".
Jednak programy takie jak "Mamy i gliny" i "Dobrze Dziecku Plus" to raczej wyjątek niż reguła. Wiele programów profilaktycznych to tylko pilotażowe projekty badawcze, niedostępne w wielu rejonach kraju.
[za: Monitor Online, t.30, 4 kwietnia 1999 na stronie www.apa.org/monitor/apr99/abuse.html - oprac.ad]



logo-z-napisem-białe