Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Budujemy system pomocy

Regina Krzysteczko, Janina Szwedka

Rok: 2003
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 5

Ośrodek Pomocy Dzieciom i Rodzinie jest specjalistyczną placówką działającą w systemie pomocy społecznej. Został powołany uchwałą Rady Miejskiej w Rudzie Śląskiej w 1996 roku. Wtedy w jednej z dzielnic naszego miasta uruchomiliśmy świetlicę socjoterapeutyczną, punkt konsultacyjny dla rodzin, telefon zaufania dla osób doświadczających przemocy oraz hotelik dla dzieci na 6 miejsc. W dzielnicach najbardziej zagrożonych - wyłonionych na podstawie badań socjologicznych przeprowadzonych przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS) - powstawały kolejne świetlice socjoterapeutyczne i punkty konsultacyjne naszego ośrodka. Obecnie działają w czterech dzielnicach.
Wkrótce okazało się, że liczba miejsc w hoteliku jest niewystarczająca. Coraz więcej dzieci trafiało tam w wyniku interwencji podejmowanych przez pedagogów szkolnych, pracowników socjalnych, kuratorów uwrażliwionych na krzywdzenie dzieci (efekt kilku szkoleń prowadzonych przez ośrodek ogólnopolskiej kampanii "Dzieciństwo bez przemocy"). Hotelik został przeniesiony do nowego obiektu przyznanego przez miasto, może w nim znaleźć schronienie 25 dzieci w wieku od 4 do 17 lat.
Utworzenie wielofunkcyjnej placówki w naszym mieście było wynikiem budowania systemu pomocy dziecku krzywdzonemu, który obejmuje:
- prowadzenie socjoterapii z dziećmi z rodzin dysfunkcyjnych (świetlice socjoterapeutyczne);
- zapewnienie schronienia dzieciom krzywdzonym w razie konieczności odizolowania ich od rodziny, otoczenie ich opieką pedagogiczną i psychologiczną (hotelik dla dzieci);
- pomoc psychologiczną w formie konsultacji, porad i terapii (punkty konsultacyjne dla rodzin);
- pomoc prawną, udzielaną osobom doświadczającym przemocy (telefon zaufania);
- inicjowanie powstawania zespołów interdyscyplinarnych złożonych z profesjonalistów - przedstawicieli różnych instytucji, działających na rzecz dziecka krzywdzonego.
W skład zespołu wchodzi: 10 wychowawców i 2 psychologów zatrudnionych w hoteliku, 16 wychowawców świetlic socjoterapeutycznych oraz 5 psychologów w punkcie konsultacyjnym. W telefonie zaufania dyżuruje prawnik zatrudniony na umowę-zlecenie ze środków gminnego programu profilaktyki.

Idea pracy interdyscyplinarnej. Współpraca między instytucjami zajmującymi się pomocą dziecku i rodzinie w Rudzie Śląskiej jest naszym zdaniem niedostateczna, a ich działania często nieskoordynowane. Pozyskiwanie do współpracy ich przedstawicieli jest dla nas jedną z najistotniejszych, a jednocześnie najtrudniejszych spraw. Podjęliśmy taką próbę m.in. w odniesieniu do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, szkół, sądu, policji. W dzielnicach objętych działaniem naszego ośrodka regularnie odbywają się spotkania, w których uczestniczą pedagodzy, pracownicy socjalni, kuratorzy, psycholodzy, wychowawcy świetlic, funkcjonariusze policji z danej dzielnicy. Głównym celem tych spotkań jest omawianie przypadków krzywdzenia dziecka - wspólne opracowywanie diagnozy i planu pomocy oraz weryfikowanie podejmowanych działań. Wymiana informacji i formułowanie diagnozy najczęściej nie stanowi problemu, natomiast już na etapie planowania i podziału zadań pojawiają się trudności. Różnice doświadczeń, niejednoznaczne określanie kompetencji własnych i innych służb, nierozumienie korzyści płynących z pracy zespołowej - to niektóre przyczyny napięć utrudniających koncentrację na konkretnych rozwiązaniach.
Praca z dziećmi w świetlicach socjoterapeutycznych. Uczęszcza do nich 160 dzieci, wiele z zaburzeniami zachowania: są agresywne, mają trudności z przestrzeganiem norm, nie potrafią nawiązywać bliższych relacji z rówieśnikami i dorosłymi, nie radzą sobie w szkole. Niektóre nie mają utrwalonych nawyków higienicznych, zdarza się, że przychodzą niedomyte i w brudnej odzieży.
Te dzieci pochodzą z rodzin niepełnych, wielodzietnych, biednych, często mieszkających w jednym pokoju, bez bieżącej wody, z odciętym dopływem prądu. Rodzice (jedno lub obydwoje) nadużywają alkoholu, nie mają stałego źródła utrzymania, wykazują bezradność opiekuńczo-wychowawczą, nie w pełni zaspokajają potrzeby dziecka. Istnieje duże ryzyko, że w tych rodzinach oprócz zaniedbywania dzieci występuje lub może wystąpić również przemoc fizyczna, emocjonalna czy wykorzystywanie seksualne.
W świetlicach prowadzone są zajęcia w trzech grupach wiekowych, każda z nich ma własny pokój, który zagospodarowuje wspólnie z wychowawcą. Jest też sala telewizyjna i pomieszczenia do zajęć ruchowych, tzw. materacownia. W kuchni przygotowuje się ciepłe posiłki. Dzieci mogą skorzystać z kąpieli. W opracowywanych i realizowanych przez nas programach socjoterapeutycznych zawarte są wątki dotyczące przemocy w rodzinie: uczymy dzieci, co to jest, jak się bronić, gdzie szukać pomocy. Wykorzystujemy elementy programu "Przemoc wobec dzieci", opracowanego przez Alicję Pacewicz.
Staramy się włączać do współpracy rodziców dzieci uczęszczających do świetlicy, pokonując ich niechęć do kontaktów z kolejną instytucją. Zapraszamy ich na spotkania indywidualne lub grupowe, dzielimy się swoimi uwagami o dziecku, podkreślamy jego mocne strony, mówimy o sukcesach. Zapraszamy też rodziców do udziału w imprezach organizowanych przez dzieci i wychowawców, na przykład z okazji świąt. Zdarza się, że matka czy ojciec zaczyna mówić o swoich trudnościach i wyraża gotowość skontaktowania się z psychologiem - wtedy może skorzystać z pomocy punktu konsultacyjnego. Sukcesem jest to, że kilka matek zdecydowało się wziąć udział w prelekcjach psychologa "Wychowanie bez przemocy".

Praca z dziećmi w hoteliku. Rażące zaniedbania, stosowanie przez rodziców przemocy fizycznej, emocjonalnej czy seksualnej wobec dziecka to najczęstsze przyczyny interwencji zakończonych odizolowaniem go od rodziny. Jeśli żadne z rodziców nie jest w stanie zapewnić dziecku ochrony, decyzją sądu umieszcza się je w hoteliku, gdzie może przebywać do 6 miesięcy, a w szczególnych przypadkach nawet dłużej.
Dzieci te często mają problemy zdrowotne - niedożywienie, niedobór wagi i wzrostu, obniżoną odporność - wymagają leczenia specjalistycznego, nie umieją przestrzegać zasad higieny. Oprócz zaburzeń w sferze poznawczej i emocjonalnej, mają problemy z nawiązywaniem prawidłowych relacji z rówieśnikami i dorosłymi: wycofują się lub nadmiernie lgną do dorosłych, a jedyną formą wyrażania emocji są zachowania agresywne.
Kiedy znajdą się w hoteliku, wymagają szczególnej uwagi ze względu na traumatyczne doświadczenia, oderwanie od naturalnego środowiska, konieczność zaaklimatyzowania się w nowej sytuacji. Od momentu przyjęcia każde dziecko jest w kontakcie z psychologiem pracującym w hoteliku. Ważne jest, żeby już w czasie pierwszej rozmowy usłyszało, że nie ponosi winy za zaistniałą sytuację i że na pewno spróbujemy mu pomóc.
Plan pracy z dzieckiem, a także z rodziną uzależniamy od diagnozy, która powstaje w trakcie konsultacji z udziałem pedagoga, pracownika socjalnego, psychologa, kuratora sądowego. Szukamy wspólnie odpowiedzi na zasadnicze pytania: na czym polega problem? Czy są w rodzinie zasoby umożliwiające pozytywne rozwiązanie kryzysu? Jak rodzice do tej pory wywiązywali się ze swoich ról? Jakie są relacje między rodzicami a dzieckiem? Jaka jest motywacja rodziców do zmiany? Jakie problemy występują w rodzinie (alkoholizm, bezrobocie, choroba psychiczna)? Czy ktoś z dalszej rodziny może zająć się dzieckiem? Jaki jest stan dziecka (objawy krzywdzenia, deficyty rozwojowe, stan zdrowia)? Konstruujemy wstępny plan pracy z dzieckiem i rodziną, do jego realizacji włączone są wszystkie służby.
W hoteliku prowadzimy pracę opiekuńczo-wychowawczą: dbamy o zdrowie dziecka, uczymy je zasad higieny, wdrażamy do przestrzegania norm społecznych, pomagamy odrabiać lekcje, organizujemy czas wolny. Dziecko uczestniczy w terapii indywidualnej i grupowych zajęciach psychoedukacyjnych. Przygotowujemy je do przesłuchań i towarzyszymy mu w trakcie rozpraw sądowych. Staramy się, gdy tylko jest to możliwe, żeby miało kontakty z rodziną naturalną. Nasze działania z reguły zmierzają do pozytywnego rozwiązania kryzysu w rodzinie, co umożliwia powrót dziecka do domu. Często jednak konieczne jest umieszczenie go w placówce lub rodzinie zastępczej - wówczas przygotowujemy je do zmiany środowiska.

Praca z dziećmi w punkcie konsultacyjnym dla rodzin. Mieszkańcy naszego miasta mogą tu korzystać z porad psychologicznych, konsultacji, terapii, psychoedukacji, grup wsparcia. Ta pomoc adresowana jest do osób najczęściej doświadczających przemocy w rodzinie - kobiet i dzieci.
Zwykle trafiają do punktu dzieci, u których pedagodzy szkolni lub rodzice zauważyli niepokojące objawy, na przykład wagary, ucieczki, agresję, problemy szkolne, bóle brzucha, trudności z zasypianiem, koncentrację na sferze seksualnej. Niekiedy w trakcie pracy z dzieckiem okazuje się, że u podłoża tych objawów leży przemoc fizyczna lub wykorzystanie seksualne. Wtedy najistotniejsze jest podjęcie interwencji, żeby zabezpieczyć dziecko przed kontaktem ze sprawcą. Zdarza się również, że kierowane są do nas dzieci, które bezpośrednio ujawniły, że są bite czy wykorzystywane seksualnie, i już podjęto działania interwencyjne.
Zasadnicze cele terapii dziecka to:
- zwiększenie poczucia bezpieczeństwa,
- odbudowanie zaufania do świata dorosłych,
- umożliwienie ujawnienia przeżyć,
- zmniejszenie poczucia winy i lęku,
- szukanie mocnych stron dziecka - odbudowywanie poczucia własnej wartości.
Jeśli jest to konieczne, terapeuta przygotowuje dziecko do przesłuchań, może też towarzyszyć mu w sądzie.
To, jakie wybierzemy metody pracy, zależy od wieku dziecka, jego możliwości rozwojowych, tempa otwierania się - stosujemy tu zasadę podążania za dzieckiem. Techniki, jakimi się posługujemy, to psychorysunek, zabawy tematyczne, na przykład w dom, odgrywanie bajek, zabawy ruchowe. Staraliśmy się odpowiednio wyposażyć pomieszczenia do pracy z dziećmi, mamy teatrzyk kukiełkowy, domek dla lalek, lalki anatomiczne, inne zabawki.
W procesie pomocy psychologicznej dziecku zawsze uwzględniamy informacje uzyskane od rodziców, pedagoga szkolnego, pracownika socjalnego, jeśli rodzina korzysta z pomocy społecznej, czy kuratora sądowego, jeśli już była objęta nadzorem. Zakładamy też konieczność uczestniczenia w terapii rodzica lub opiekuna "niekrzywdzącego". Ona lub on również może skorzystać z wsparcia psychologicznego, terapii indywidualnej, porad psychologicznych lub prawnych. Kobiety doświadczające przemocy mogą brać udział w grupie wsparcia, natomiast sprawcy są kierowani do Zespołu Readaptacji Psychospołecznej MOPS, gdzie mogą uczestniczyć w zajęciach psychoedukacyjnych.

Interwencja i terapia

Interwencja - przypadek Marka. Do świetlicy socjoterapeutycznej został skierowany przez pracownika socjalnego 12-letni Marek i jego rodzeństwo: 10-letni brat i 15-letnia siostra z informacją, że główną przyczyną skierowania jest trudna sytuacja materialna. Państwo S. nie pracują, utrzymują się z zasiłków przyznawanych przez MOPS. Przed rokiem sąd na wniosek szkoły ustalił nadzór kuratora, ponieważ dzieci wagarowały, przychodziły na lekcje niewyspane i brudne, a rodzice nie odpowiadali na wezwania. Ojciec nadużywa alkoholu, kurator niejednokrotnie zastał go pijanego. Sąsiedzi mówili, że w domu często dochodzi do awantur.
Marek ma trudności z opanowaniem materiału szkolnego, bywa agresywny wobec rówieśników. Jego rodzeństwo z nauką radzi sobie lepiej. Do szkoły dzieci uczęszczają regularnie, przestały wagarować. Wychowawca ze świetlicy zwołał konsultację, na którą zostali zaproszeni kurator, pracownik socjalny, pedagog szkolny. Wszyscy byli zgodni, że rodzina coś ukrywa, podejrzewali, że ojciec stosuje przemoc wobec matki. Ustalono, że kurator i pracownik socjalny będą częściej ich odwiedzać, ojciec zostanie skierowany przez kuratora na konsultację do Ośrodka Leczenia Uzależnień, a pedagog poprosi wychowawcę klasy o zwrócenie na dzieci szczególnej uwagi.
Podczas miesięcznej obserwacji funkcjonowania Marka i jego rodzeństwa w świetlicy stwierdzono, że tylko on miał trudności z dostosowaniem się do obowiązujących norm. Niechętnie uczestniczył w zajęciach. Zdarzały mu się niekontrolowane wybuchy agresji: przeklinał, wyzywał kolegów, prowokował bójki. Wychowawcy zauważyli, że po weekendzie zachowania agresywne nasilają się. Kiedy na zajęciach poruszano problem przemocy, prezentował wyraźne objawy napięcia - często wychodził z sali, błaznował. Zaniepokojony wychowawca zaprosił matkę na rozmowę, ona jednak twierdziła, że w domu nie ma problemów.
Pewnego dnia Marek przyszedł do świetlicy w kołnierzu ortopedycznym i powiedział, że spadł ze schodów, tę wersję potwierdziło rodzeństwo. Podczas rozmowy z chłopcem wychowawca powiedział: "Myślę, że nie spadłeś ze schodów, że ktoś ci to zrobił. Może boisz się o tym powiedzieć". Marek rozpłakał się i opowiedział, że tata bił mamę, był pijany, a kiedy Marek stanął w jej obronie, uderzył go i zepchnął ze schodów. Zdarzyło się to nie pierwszy raz, mama też była w szpitalu z powodu pobicia. Nie chce wracać do domu, boi się ojca. Tak więc chłopiec wziął na siebie cały ciężar ujawnienia skrzętnie ukrywanej przez rodzinę prawdy.
Wychowawca zdecydował się telefonicznie powiadomić o zdarzeniu kuratora, który udał się do domu Marka. Zastał ojca pod wpływem alkoholu. Mama była roztrzęsiona, niezdolna do podjęcia żadnych działań, na jej czole widniał siniak. Kurator uznał, że sytuacja wymaga natychmiastowej interwencji. Sędzia wydał w trybie pilnym postanowienie o tymczasowym umieszczeniu dzieci w hoteliku.
Po konsultacji interdyscyplinarnej zapadła decyzja, żeby powiadomić prokuraturę o przemocy w rodzinie. Pracownik socjalny skierował matkę do psychologa, ujawniła ona, że mąż nadużywa alkoholu od dawna. Była zastraszana i wielokrotnie bita przez niego, kilka razy przebywała w szpitalu. Mówiła też, że mąż bardzo surowo karał dzieci, szczególnie Marka. Bił je, budził w nocy i kazał odrabiać lekcje. Zdecydowała się na dalsze kontakty z psychologiem i udział w grupie wsparcia dla kobiet - ofiar przemocy.
Matka regularnie odwiedzała dzieci w hoteliku, zabierała je na spacery. Po kilku miesiącach wniosła sprawę o rozwód i alimenty. Pracownik socjalny pomagał jej w staraniach o przydział lokalu socjalnego. Pojawiła się szansa, że dzieci będą mogły zamieszkać z matką. Natomiast ojciec nie zgodził się na współpracę, nie zgłosił się też do Ośrodka Leczenia Uzależnień. Zerwał kontakty z dziećmi.
Przeprowadzona interwencja naszym zdaniem pozostawiała wiele do życzenia, zwłaszcza pod względem współpracy między służbami. Pojawiły się pytania: dlaczego nie udało się nawiązać współpracy wcześniej, zanim dzieci trafiły do świetlicy? Jakie błędy popełniono? Co utrudniało współpracę? Jakie objawy przemocy zostały przeoczone?

Terapia - przypadek Ani. Do Punktu Konsultacyjnego zgłosiła się pani Małgorzata, poszukiwała pomocy dla siebie i dziecka. Powiedziała, że sama wychowuje 5-letnią córkę, z mężem zerwała wszelkie kontakty. Gdy Ania miała 4 lata, powiedziała mamie: "Tata robi mi w nocy ała. Dotyka mojej pupy i cipci". Nie chciała zostawać z tatą. Mąż wszystkiemu zaprzeczył, pani Małgorzata zaczęła zawozić Anię na noc do babci. Jednak w ciągu dnia czasem córką zajmował się tata. Dziewczynka zaczęła narzekać na bóle brzucha i swędzenie pupy, po raz kolejny mówiła o robieniu "ała".
Pani Małgorzata przeprowadziła się do matki. Poszła z Anią do lekarza pediatry, opowiedziała mu o zachowaniach i dolegliwościach córki, on powiadomił prokuraturę. Ojciec został umieszczony w areszcie śledczym. Dziewczynka była przesłuchiwana na policji, miała też zeznawać w sądzie na sprawie karnej. Ojciec był obecny na sali rozpraw i Ania nie chciała zeznawać. Sprawa po roku zakończyła się uniewinnieniem ojca, prokurator złożył apelację, sprawa jest w toku.
Pani Małgorzata z ulotki, jaką otrzymała w przedszkolu, dowiedziała się o naszym ośrodku. Zdecydowała się na indywidualne kontakty z psychologiem oraz terapię córki. Podczas pierwszej wizyty Ania była wyraźnie przestraszona: kurczowo trzymała mamę za rękę, do pokoju zdecydowała się wejść, dopiero gdy zobaczyła zabawki rozłożone na podłodze. Usiadła na krzesełku i znieruchomiała. Powiedziała, że jest zmęczona i nie ma ochoty na nic, ale lubi układać puzzle. Wybraną układanką zajmowała się przez całe spotkanie. Kilkakrotnie wychodziła, żeby sprawdzić, czy mama czeka na korytarzu. Kilka kolejnych spotkań przebiegało podobnie. Gdy podczas sesji zadzwonił telefon, upadł klocek, Ania podskakiwała na krzesełku. Dużo w niej było napięcia, lęku, ciągłej czujności.
Powoli dziewczynka oswajała się z miejscem i psychologiem. Zaczęła spacerować po pokoju, oglądać zabawki, zadawać pytania: "Kto jeszcze może bawić się w tym pokoju?", "Czy mogę przynieść swoją zabawkę?". Opowiadała o przedszkolu, o zabawach, jakie lubi, o kotku, którego kupiła jej mama. Rozmowa o kotku stała się punktem wyjścia do rysowania rodziny zwierzątek i opowieści o nich: tata został zaczarowany w psa, mama w kota, ona sama w króliczka. Kot i pies mieszkają osobno, każdy z nich ma własną budę. Pies jest dobry, bo może podać łapę, ale jest też zły, bo może mocno pogryźć. Kot jest miękki i miły, ale ma pazurki. Królik boi się psa i kota. W symbolicznej formie Ania mogła przedstawić, jakie emocje wobec rodziców przeżywa. W trakcie rysowania wtrąciła: "Mój tata siedzi w więzieniu za pijaństwo".
Ani spodobało się rysowanie, więc na kolejnych sesjach powstał cały cykl rysunków, m.in. "Moja ulubiona zabawka", "Postać w deszczu", "Moje bezpieczne miejsce" (dom otoczony wielkim drewnianym płotem). Towarzyszem Ani na sesjach został miś Maciek - przyjaciel, powiernik, symboliczny opiekun. Podczas jednej z sesji Ania zainteresowała się lalkami-niemowlakami (lalki anatomiczne). Zaczęła je oglądać: "To chłopczyk i dziewczynka". Zapytana, po czym to poznaje, wskazała narządy płciowe. Czy wie, jak to się nazywa? Wie, ale nie powie. Szybko odłożyła lalki. Wyraźnie sfera seksualna była dla niej trudnym tematem, lękiem.
Na wątki związane z tatą, rodziną, domem również reagowała napięciem - wierciła się, skubała sweterek, kopała krzesełko. Nie chciała o tym mówić. Po pewnym czasie jednak psycholog podjął temat: "Miś Maciek wie, że Ania bała się zostawać z tatą w domu. Co takiego tata robił, że Ania się bała?". Ania opuściła głowę i cicho powiedziała do misia: "Tata mnie tykał, bolało. Powiedziałam mamie. Wstydzę się. Nie chcę dziś o tym mówić". Psycholog utwierdził dziewczynkę w przekonaniu, że dobrze zrobiła mówiąc o tym mamie i że to tata ponosi odpowiedzialność za to, co robił. Uprzedził też, że trzeba będzie o tym opowiedzieć w sądzie (już wiedział, że sąd postanowił przesłuchać dziewczynkę). Ania powiedziała, że wie, co to sąd, i zapytała, czy będzie mogła tam pójść z misiem Maćkiem. Psycholog zapewnił ją, że przygotują się do wizyty w sądzie.
Podczas sesji na ten temat psycholog korzystał z książeczki "Idę do sądu", wydanej przez Fundację "Dzieci Niczyje". Ania sama rysowała sąd i salę rozpraw. Odgrywała scenki z udziałem lalek i zwierzątek, stopniowo oswajała się z sytuacją. Psycholog kontaktował się z prokuratorem i uzyskał zapewnienie, że zwróci się do sądu z wnioskiem, żeby nie przesłuchiwać dziecka w obecności sprawcy.
W dniu rozprawy psycholog towarzyszył Ani w sądzie. Dziewczynka zabrała misia Maćka, kredki, papier i plastelinę. Czekając na korytarzu rysowała, rozmawiała o tym, co rysuje. Zeznawała w obecności biegłego psychologa wyznaczonego przez sąd. Ojciec i matka opuścili salę rozpraw. Psycholog Ani nie mógł jej towarzyszyć, tak zdecydował sędzia. Dziewczynka odpowiadała na pytania sądu, prokurator już po rozprawie powiadomił telefonicznie psychologa, że jej zeznania były wyczerpujące. Zakończył się pewien etap pracy.
Sesje terapeutyczne odbywały się nadal. Ania zaczęła bawić się w dom. Pozwoliła sobie na okazywanie złości wobec lalki odgrywającej rolę taty: tata był wyrzucany z domu do lasu, gdzie czyhały na niego groźne zwierzęta, goniły go, szarpały, gryzły. Kilkakrotnie wracała do takiego scenariusza. Nastąpiło odblokowanie emocji, które dziecko długo tłumiło.
Praca terapeutyczna z Anią trwała półtora roku. Zmiany zachodziły powoli, odbudowywanie zaufania do świata dorosłych było długotrwałym procesem, m.in. dlatego, że dziecko doświadczyło krzywdy nie tylko ze strony ojca, ale i przedstawicieli instytucji.



logo-z-napisem-białe