Proces leczenia a samopomoc
Emilia Fret-Gabińska
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 4
Już od dawna nie dyskutuje się o tym, co bardziej pomaga uzależnionym: profesjonalna terapia czy uczestnictwo w ruchu samopomocowym. Przypominało to trochę nie rozstrzygniętą dyskusję z programu satyrycznego "O wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy".
Ten konflikt pozostał pewnie w spadku po czasach, gdy mało było placówek, które skutecznie pomagały alkoholikom trzeźwieć. Od kilku lat terapeuci
już nie obawiają się konkurencji ruchu Anonimowych Alkoholików i rozumieją jego program, a coraz więcej AA-owców szuka pomocy
w placówkach oferujących programy terapeutyczne.
Zdaję sobie sprawę, że zawężenie przeze mnie rozważań o ruchu samopomocowym do mitingów AA jest uproszczeniem. Przecież w klubach abstynenckich lub placówkach leczenia działają grupy wsparcia nie pozostające pod wpływem terapeutów, ale jest ich zdecydowanie mniej. Pisząc więc o samopomocy będę ograniczać się do tego, co dzieje się w ruchu Anonimowych Alkoholików.
Staram się w terapii moich pacjentów wykorzystywać pozytywny wpływ uczestniczenia w mitingach AA. Dotyczy to zwłaszcza początków powstrzymywania się od picia i rozpoczynania procesu zmiany, uznawania własnego uzależnienia, rozbrajania jego mechanizmów, radzenia sobie w trudnych sytuacjach (wystąpienia głodu alkoholowego czy nawrotu), korygowania postaw i zachowań w kontaktach z otoczeniem. Oczywiście pacjent uczestnicząc w mitingu rzadko zajmuje się świadomie realizacją wymienionych celów, ale formuła spotkań, treść wypowiedzi uczestników oraz elementy procesu grupowego stwarzają możliwości autoanalizy, wglądu, przykładów zachowań i pomysłów rozwiązania swoich problemów bez używania alkoholu czy też rozumiejącego kontaktu z innymi ludźmi. Wszystko to niewątpliwie wpływa korzystnie na proces leczenia.
W poradni, w której pracuję, od początku leczenia proponujemy osobom uzależnionym udział w spotkaniach AA. Celowo użyłam sformułowania "uzależnionym", gdyż powinni to być pacjenci już po diagnozie. Przecież nie każdy pacjent mający problem z piciem jest alkoholikiem, poza tym nieprofesjonalne wydaje mi się podejmowanie decyzji o formie leczenia przed badaniem i diagnozą. Niemniej uważam, że właśnie w pierwszym etapie procesu leczenia kontakt z grupą samopomocową powinien być częstszy.
Zwykle osoby mające problem z piciem alkoholu w momencie zgłaszania się do leczenia nie identyfikują się z innymi uzależnionymi. Samo słowo "alkoholizm" budzi silny opór, wątpliwości i wzmacnia zaprzeczenia. Takim osobom łatwiej zdecydować się na terapię uzależnienia niż na obco i dosadnie brzmiące mitingi Anonimowych Alkoholików. Bywa, że wystarczy rozmowa z nowo poznanym kolegą z grupy, który już był na mitingu AA i jest zadowolony, żeby się do tego przekonać. Zdarza się też odwrotnie: początkujący w terapii słyszy od innego pacjenta krytyczne uwagi o AA i go to zraża. Trudno potem zweryfikować to nastawienie.
W naszej poradni pierwszym oddziaływaniem grupowym jest edukacja, poza tym pacjent ma kontakt indywidualny z terapeutą i lekarzem. Na zajęciach są podawane podstawowe informacje, służące głównie autodiagnozie objawów i faz rozwoju uzależnienia, weryfikacji własnych przekonań na temat alkoholizmu oraz przybliżeniu celów, form i zasad terapii. Już wtedy zapraszamy do udziału w spotkaniach AA. Mówimy o zdrowieniu na "obie nogi": jedną w oparciu o terapię, drugą - o samopomoc. Wyjaśniamy, na czym polegają różnice w formach, zasadach i korzyściach między tymi oddziaływaniami.
Zachęcając do udziału w AA w tym szczególnym okresie budowania motywacji i podejmowania decyzji o dalszym leczeniu, odwołujemy się do takich czynników, jak potrzeba wsparcia ("Oni rozumieją, co się ze mną dzieje i nie potępiają mnie"), bezpieczeństwa wynikającego z utożsamiania się ("Nie ja jeden tak mam i tak się czuję"), nadziei ("Można z tego wyjść, można poczuć się lepiej, a przede wszystkim można nie pić"). Kontakt z przyjaznym, ciepłym spojrzeniem i słowami otuchy łagodzi lęk, wstyd i poczucie osamotnienia. W dużo mniejszym stopniu zmienia to grupa edukacyjna, która odwołuje się do intelektu, ale w związku z tym świetnie się uzupełnia z tym, co można otrzymać w AA.
Poza tym osoba uzależniona jeszcze nie umie nie pić trwale, a już jest zobowiązana kontraktem terapeutycznym do abstynencji. W poradni często jeszcze wiele tygodni może upłynąć, zanim dowie się i nauczy więcej o radzeniu sobie z głodem alkoholowym, o zaleceniach służących trzeźwieniu, o przewlekłym zespole abstynencyjnym czy nawrotach, a wreszcie o asertywnych sposobach radzenia sobie w kontakcie z alkoholem i osobami pijącymi. Natomiast na mitingach AA otrzymuje wyraźne wskazania, co ma robić, żeby nie pić (program "24 godziny", "Daj czas czasowi, ale do czasu", "Żyj i daj żyć innym", Modlitwa o Pogodę Ducha i inne). Słyszy w wypowiedziach innych uczestników mitingu o kłopotach z utrzymaniem abstynencji, o tym, z czego one wynikały i jak sobie z nimi poradzili.
W grupie samopomocowej początkujący w trzeźwieniu alkoholik spotyka ludzi na różnych etapach zdrowienia i ma okazję usłyszeć przekazy bardziej otwarte, bardziej realistyczne i nazywające rzeczy po imieniu od kolegów, którzy nie tylko mają długi staż abstynencji, ale też przeszli pełną terapię uzależnienia. Trudniej doświadczyć tego w grupie osób będących na tym samym etapie leczenia. Alkoholicy z dłuższym stażem abstynencji są bardziej przekonujący niż koledzy z terapii ("Skoro tak długo nie piją, to chyba wiedzą, jak to się robi"), stają się przewodnikami, modelują zachowania abstynenckie. Ułatwia to tym, którzy są jeszcze w trakcie terapii, realizację kontraktu, programu HALT [1] czy zaleceń TAZA [2].
Już niejeden raz pacjent zaskoczył mnie gwałtowną zmianą, jaka dokonała się w związku z przeżyciami na mitingu AA: na pierwszych spotkaniach ze mną wypowiadał się ogólnikowo, wątpił, czy uzależnienie to rzeczywiście jego problem, nie miał pewności, czy terapia jest mu potrzebna, ale zgodził się na uczestnictwo w edukacji i mitingach AA. Na kolejnym spotkaniu w poradni przestał zaprzeczać, był wobec siebie bardziej krytyczny - to, co przeżył i usłyszał na mitingu zburzyło w znacznym stopniu jego zaprzeczenia i opory oraz zmotywowało go do zaangażowania się w wykonywanie zadań terapeutycznych.
Oczywiście bywają przypadki, gdy po pierwszym mitingu pacjenci ze stosunkowo mało destrukcyjnymi konsekwencjami swojego picia, ale z wyraźnymi objawami uzależnienia są wystraszeni tym, co przeżyli inni, nie utożsamiają się z ich problemami i umacniają się w swoich zaprzeczeniach ("Gdzie mi tam do nich, oni to mają problemy, ja nie jestem jeszcze takim alkoholikiem!"). Podobne postawy zdarzają się też w grupach terapeutycznych i są naturalnym skutkiem niewiedzy, stereotypów i mechanizmów uzależnienia.
W dalszym etapie leczenia, gdy pacjenci pracują nad uznaniem swojej bezsilności wobec alkoholu i akceptacją swojej tożsamości jako osoby uzależnionej ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu, udział w mitingach AA również ułatwia im osiągnięcie tych celów.
Po pierwsze - mogą uczestniczyć w mitingach poświęconych pracy nad pierwszymi trzema krokami programu AA, co ułatwia uznanie potrzeby pomocy i prowadzi do zmian w obrazie siebie z osoby panującej nad piciem alkoholu na taką, która sobie z tym nie radzi. Zmiany te wspierają także terapię w zakresie rozbrajania mechanizmów systemu rozdwojonego i rozproszonego Ja. Służą bardziej realnej ocenie swojej sprawczości, wartości i tożsamości przynajmniej jako osoby używającej alkoholu.
Po drugie - słuchając konkretnych i otwartych wypowiedzi innych alkoholików o swoich doświadczeniach, mogą sobie przypominać własne historie i wykorzystywać tę odświeżoną pamięć w pisaniu zadań OPT (osobistego planu terapii).
Po trzecie - mogą oswajać się ze słowem "alkoholik" i uczuciami, które ono wywołuje podczas przedstawiania się na mitingu. W terapii do rejestrowania zmian w procesie akceptowania swojej tożsamości jako alkoholika można wykorzystywać obserwacje odczuć na mitingu: od złości i buntu przez poczucie winy i wstyd po smutek. Spotkanie ze wstydem w takich okolicznościach, jakie stwarza grupa AA, oswaja to uczucie [3].
Nie można pominąć roli grupy samopomocowej w wychodzeniu osoby uzależnionej z osamotnienia i budowaniu lepszych kontaktów z ludźmi. Nawet gdy pacjent ma rodzinę wspierającą jego leczenie, nigdy nie będzie ona w stanie dać mu tego rodzaju zrozumienia, co inni uzależnieni. Grupa AA często pełni funkcje rodziny, tworząc wspólnotowe więzi, potrzebne zwłaszcza wtedy, gdy alkoholik jest samotny, bezdomny, gdy jego relacje z rodziną są bardzo złe ("To jest moja grupa, tam jest moje miejsce, tam mi pomogą, tam jestem potrzebny innym").
Kolejnym obszarem w programie leczenia, który jest zbieżny z programem ruchu AA, jest rozwój duchowy. Oczywiście terapia uzależnienia w sposób bezpośredni nie "naprawia" duchowości: jej wynikiem mogą być powstające w człowieku lepsze warunki do przyglądania się tej sferze i wprowadzania zmian. Do tego celu wykorzystuję m.in. podejście Ewy Woydyłło z książki "Początek drogi" [4], podpieram się mądrością Modlitwy o Pogodę Ducha, zapraszam pacjentów do korzystania z literatury AA-owskiej. Uczestniczenie w mitingach AA również daje szansę rozwoju duchowego poprzez realizację Programu Dwunastu Kroków. Może to być pomocne w fazie terapii pogłębionej, gdy pacjent zajmuje się swoim, wstydem, poczuciem winy i krzywdy, akceptacją swojej ograniczoności, swoją godnością, pokorą, odnajdywaniem dla siebie miejsca w świecie, odbudową i weryfikowaniem hierarchii wartości oraz naprawianiem relacji z najważniejszymi ludźmi i sprawami w swoim życiu.
Wskazuję moim pacjentom możliwości wypełnienia luki, jaka powstała po zerwaniu kontaktów z pijącymi kolegami, za pomocą nowych więzi koleżeńskich w środowisku abstynenckim oraz stworzenia środowiska wsparcia dzięki ich własnej strategii zapobiegania nawrotom. Zwykle osoby stale uczestniczące w grupach samopomocowych nie mają kłopotu z ustaleniem swojej sieci wsparcia i korzystaniem z niej, kiedy potrzeba.
Podczas zajęć terapeutycznych o głodzie alkoholowym, przewlekłym zespole abstynencyjnym, nawrotach lub treningu zachowań abstynenckich pacjenci mogą uzupełniać, utrwalać i weryfikować swoje przekonania i umiejętności, jakie zdobyli uczestnicząc w mityngach AA, w zakresie radzenia sobie z tymi trudnościami
Zawsze proponuję częstszy udział w spotkaniach grupy samopomocowej w sytuacjach zagrożenia trzeźwienia: w zaostrzonych stanach przewlekłego zespołu abstynencyjnego, gdy doświadcza się głodu alkoholowego, podczas nawrotu, po zapiciu - z zadaniem podzielenia się swoją trudnością w celu obniżenia napięcia i zainspirowania uczestników do wypowiedzi na ten temat. Liczę na to, że pacjent przejrzy się w lustrze doświadczeń innych alkoholików i skorzysta z ich mądrości życiowej. Oczywiście nie jest to moja najważniejsza interwencja w takich przypadkach, ale bardzo ją sobie cenię.
Uważam, że istotnym elementem planowania zmiany dla pacjentów kończących program terapii uzależnienia jest zawarcie w tym planie udziału w grupie samopomocowej. Szczególnie ważne jest to dla osób z małych miejscowości, które na ogół mają możliwość skorzystania w okolicy tylko z grupy AA (jest ich zdecydowanie więcej niż poradni oferujących dalszą terapię) lub stworzenia wraz z innymi osobami uzależnionymi nowej grupy.
Podczas leczenia w poradniach i ośrodkach stacjonarnych częstotliwość chodzenia na mitingi określa kontrakt terapeutyczny. Po zakończeniu terapii początkowo zwykle się ona zwiększa, ponieważ udział w grupie samopomocowej wypełnia pustkę po zajęciach terapeutycznych, aby potem stopniowo się zmniejszać.
Nie prowadzimy statystyki, która pokazywałaby, jacy pacjenci osiągają większe zmiany, ale z mojej praktyki wynika, że ci, którzy regularnie korzystają z mitingów AA, zdecydowanie częściej realizują program terapeutyczny w poradni w sposób bardziej zaangażowany, systematyczny, a przede wszystkim korzystają ze wszystkich ofert terapii. A to dla mnie oznacza, że więcej robią dla swojego rozwoju i na głębszym poziomie dokonują zmian w sobie i w swoim życiu. One też najczęściej utrzymują trwałą abstynencję. Oczywiście nie oznacza to, że te osoby, które trzeźwieją w oparciu tylko o leczenie, nie mogą uzyskać wystarczająco korzystnych zmian. Nie tylko mogą, ale i uzyskują, jednak wydaje mi się, że jest im po prostu trudniej.
[1] Program HALT polega na niedopuszczaniu do tego, żeby być głodnym, złym, samotnym i zmęczonym. Jego nazwa pochodzi od pierwszych liter angielskich słów hungry, angry, lonely, tired.
[2] TAZA to Trening Asertywnych Zachowań Abstynenckich, na przykład odmawiania picia.
[3] Ernest Kurtz: Wstyd i poczucie winy. Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości, Warszawa 1989.
[4] Ewa Woydyłło: Początek drogi. Wydawnictwo Akuracik, Warszawa 1998.