Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Kto z was jest bez winy...

Kazimierz Walijewski

Rok: 2003
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 1

Granica pomiędzy byciem katem a ofiarą jest bardzo cienka i w niesprzyjających okolicznościach możliwa do przekroczenia. Wielokrotnie przestępcy to ofiary okoliczności, nad którymi całkowicie stracili kontrolę. W tak postrzeganej rzeczywistości to nie przestępców należy zmieniać, ale ich otoczenie. Uwięzienie oraz inne formy karania mają sens wtedy, gdy prowadzą do doświadczeń powodujących zachowanie właściwe ze społecznego punktu widzenia.
Natomiast gdy wierzymy tylko w wolną wolę, kary stają się odpłatą za wyrządzone zło, jako że przestępstwo jest rezultatem wolnego wyboru. Jeśli nie śmierć dla sprawcy - to co? Dożywocie oparte na mglistej formule i bez należytej edukacji psychospołecznej? W naszych warunkach, gdy kara śmierci (lepiej byłoby napisać "odwet w postaci śmierci") nie istnieje, sprawca w dłuższej lub krótszej perspektywie powraca do środowiska. Nasze "dożywocie" trwa około 15-17 lat, ale bywa też krótsze. System edukacji penitencjarnej pozostawia wiele do życzenia w formie, jaka obecnie występuje w rodzimym więziennictwie. Jeśli nie nastąpią radykalne i błyskawiczne zmiany, może okazać się, że sprawca znów jest na wolności i jest dziś tak samo niebezpieczny jak wczoraj. System edukacji więziennej wymaga modyfikacji i oparcia na trzech filarach.
Pierwszy to znaczne zwiększenie środków i solidne wsparcie terapeutyczno-psychologiczne, aby sprawca pozostający w warunkach zamkniętych obowiązkowo przeszedł trening redukujący agresję, leczenie odwykowe i terapię osobistego rozwoju (od tego warunku byłoby uzależnione warunkowe i przedterminowe zwolnienie sprawcy po odbyciu kary, której dolną granicę wyznaczałby sąd w wyroku skazującym). Wówczas możliwe byłoby w większym stopniu stosowanie warunkowego przedterminowego zwolnienia sprawców oraz budowanie nowej nadziei zamiast długotrwałej straty dla społeczeństwa.
Prawdziwy nadzór nad sprawcą w okresie warunkowego zawieszenia odbywania kary w taki sposób, aby niemożliwe było ponowne wkroczenie na drogę przestępstwa bez konsekwencji w postaci zerwania warunkowego zawieszenia kary i natychmiastowego powrotu do więzienia, a jednocześnie kontynuowanie terapii, osobistego rozwoju i leczenie uzależnień.
Wprowadzenie do polskiego kodeksu karnego możliwości leczenia uzależnień zamiast kary pozbawienia wolności do lat 5. W praktyce wyglądałoby to w ten sposób, że sprawca podpisuje kontrakt, w którym zobowiązuje się do podjęcia leczenia uzależnienia i we współpracy z nadzorującym jego postępowanie kuratorem realizuje program terapeutyczny zamiast kary więzienia. Oczywiście poszczególne punkty kontraktu muszą być ściśle określone, a niezbędnym warunkiem musi być to, że sprawca nie był dotychczas karany.
Sąd już dawno rozstrzygnął, że uzależnienie sprawcy nie jest okolicznością łagodząco wpływającą na rodzaj kary i jej wymiar. Nie chciałbym z tym polemizować, niemniej sprawca to przede wszystkim ofiara społecznej niedoskonałości. Jak mawiał jeden z moich wykładowców: "Rodzina deleguje swego członka do uzależnienia" i tylko splotowi dziwnych i nie do końca oczywistych przypadków należy zawdzięczać, że to Jasio jest uzależniony i winny, a nie Krzyś.
Trudno przekonywać o konieczności wybrania takiej drogi, mając przeciwko sobie argumenty, że sprawca dobrowolnie wszedł w uzależnienie, pokazał swą siłę, agresję i prawdziwą twarz, a my jeszcze mamy zapewnić mu leczenie na nasz koszt. To prawda, koszt jest wspólny, ale zyski także mogą być wspólne. Stykam się z ludźmi, którzy mimo terapii alkoholowej nie potrafią ułożyć sobie życia bez przemocy. Koszty społeczne, także po wyroku, ponosimy w całej rozciągłości, czy tego chcemy, czy to lekceważymy. Sprawca przemocy w rodzinie tworząc nowe związki opiera je na tej samej przemocy, której nauczyło go społeczeństwo (rodzice, szkoła, koledzy itp.) - to samo społeczeństwo, które teraz odcięło się totalnie od jakiejkolwiek pomocy. Lecząc sprawcę, czyli podejmując wysiłki na rzecz nauczenia go obchodzenia się z własną agresją i zachowaniami destrukcyjnymi, działa na rzecz szeroko rozumianego dobra społecznego.
Tak oto doszedłem do innego spojrzenia na sprawcę. Nigdy nie byłem zwolennikiem zaostrzania kar, skazywania sprawców na ciężkie przymusowe roboty, galery i inne sankcje, nic w zamian nie ofiarując. Jeśli mamy karać, to lepiej mówmy o drugim obliczu kary: o jej funkcjach wychowawczych. To one sprawiają, że sędzia wymierza ją w sposób, który powinien łączyć potępienie działań sprawcy z nadzieją na jego powrót do środowiska.
Musimy patrzeć na sprawcę nie tylko jako chorego od urodzenia, ale także jako na ofiarę społecznego niedostosowania, wymagającą przede wszystkim wybaczenia wszystkich grzechów, jakich dopuścił się będąc środowiskowo napiętnowanym. Dopiero z naszym przebaczeniem, wsparty psychoedykacją więzienną i pełną świadomością popełnionych czynów, sprawca rozpoczyna marsz ku wyzwoleniu od przymusu przemocy, a zarazem zapłacie za wszystkie swoje przewinienia.



logo-z-napisem-białe