Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Realistyczne myślenie i życie

Grażyna Płachcińska

Rok: 2004
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 9


Trzeźwienie oznacza dla mnie realistyczne myślenie i życie. Jest to wskazanie ważne zarówno dla uzależnionych, jak i dla nieuzależnionych.
Po czym można je poznać? Jak stwierdzić, czy ktoś rzeczywiście trzeźwieje?

Jednym z wyznaczników trzeźwienia jest życie w teraźniejszości. Kiedy o czymś myślę, mam świadomość źródeł mojego myślenia w przeszłości, jednak nie mylę jej z teraźniejszością: przeszłość wpływa na to, co robię, ale nie decyduje o tym - dzisiaj ja podejmuję decyzje, które mają wpływ na moją przyszłość.
Realistyczne myślenie to również umiejętność formułowania konkretnych celów, zarówno bliskich, jak i dalekich. Celów adekwatnych do możliwości aktualnych i rzeczywistych, nie przeszłych czy wyobrażonych. W konsekwencji człowiek zyskuje też świadomość własnych ograniczeń, a zarazem zaczyna widzieć swoje możliwości rozwojowe. Wiąże się z tym coraz większa zdolność do realizowania celów, bo realistyczne myślenie pozwala trafnie odpowiedzieć na istotne pytania: czego potrzebuję, żeby osiągnąć swoje cele? Czego mam się nauczyć? Co rozwinąć?
Wraz z postępami trzeźwienia człowiek wyznacza sobie cele coraz bardziej osiągalne. Kiedy ktoś na przykład w trakcie terapii tak się nią zachwyci, że chce natychmiast zostać terapeutą, to w wyniku własnej pracy może wyznaczyć sobie nowy, bardziej realny cel: jeżeli nie jest w stanie pójść na studia ani ukończyć inne szkolenia, może zająć się pomaganiem, ale nie jako terapeuta, tylko w punkcie konsultacyjnym. Realistyczne myślenie pozwala bowiem rozróżniać, co jest fantazją, marzeniem, a co rzeczywistością. Dzięki temu marzenia można urealniać, czyli realizować. Dla wielu ludzi są to całkowicie oddzielne światy, nie łączące się ze sobą - w procesie trzeźwienia powstają między nimi pomosty.
Trzeźwe myślenie przyczynia się do lepszego gospodarowania własnym czasem. Pozwala to z większą łatwością brać odpowiedzialność za swoje życie. W nietrzeźwym życiu odpowiedzialność kojarzyła się z ciężarem i czymś narzuconym, chociaż może ona być źródłem satysfakcji. Ważne jest tutaj również zaufanie do samego siebie: do własnych spostrzeżeń i własnego wnioskowania - wówczas przestaje tak doskwierać potrzeba ciągłego sprawdzania u innych, czy ja dobrze widzę albo czy trafnie myślę. W efekcie łatwiej przychodzi wyrażanie własnych opinii i potrzeb, wzrasta też zaufanie do swoich umiejętności. Dawniej wcześniejsze niepowodzenia lub przekonania wyniesione z domu wyznaczały zachowanie w nowych sytuacjach, powodując często zaniechanie prób i eksperymentów. Trzeźwe myślenie sprzyja próbowaniu, a próbować to jednocześnie uczyć się i nabywać doświadczenia, co z kolei zwiększa szanse powodzenia.
Przestaje przeszkadzać stare, nieadekwatne myślenie: że na przykład jestem za stary, pewnie zbyt tępy, że i tak sobie nie poradzę. Pojawia się możliwość, żeby namacalnie sprawdzić, że zdolność do uczenia się jest zachowana i że mogę trenować i rozwijać gotowanie, malowanie, jeżdżenie na rolkach, studiowanie. Może tu chodzić również o umiejętności nawiązywania i podtrzymywania kontaktów z innymi ludźmi. Osoby uzależnione to często DDA, które nie wyniosły w domu pozytywnych doświadczeń interpersonalnych i nie wierzą, że takie umiejętności są w ich zasięgu ("Nigdy sobie w tym nie ufałem, bo nigdy tego nie robiłem i się nie nauczyłem" - powiedział jeden z uczestników prowadzonej przeze mnie grupy).
Trzeźwienie to dla mnie też coraz większa uważność. Wyraża się ona w zauważaniu i piękna przyrody, i ludzi wokół siebie, i swojego własnego sposobu postępowania. I nie chodzi mi o czujność, z która się ją niekiedy myli - uważność nie skłania do walki. Przeciwnie kieruje uwagę człowieka w stronę ważnych dla niego i użytecznych kontaktów, miejsc, ludzi, zdarzeń, potraw, lektury, zabawy. Pozwala na przykład zauważyć zmęczenie i stwierdzić, że trzeba odpocząć, zrobić zakupy, pamiętać o urodzinach i imieninach bliskich, ale też swoich własnych. Dzięki uważności można dostrzec czyjś uśmiech i odpowiedzieć uśmiechem. Można też zauważyć schematy swojego zachowania, mimikę, ton głosu, podejście do innych ludzi.
Trzeźwe myślenie obniża poziom lęku, zwłaszcza przed przyszłością: nie idzie o to, że się o niej nie myśli, ale jest w tym myśleniu więcej nadziei i jasnych barw. Dzięki realistycznej ocenie teraźniejszości przyszłość staje się namacalna, złożona z faktów podobnych do tych, jakie mają miejsce w teraźniejszości. Dzisiaj chodziłam, jadłam, rozmawiałam - to są wszystko fakty, jeśli się na nich skoncentruję, to trudno wyobrazić sobie przyszłość w nierealistycznie czarnych barwach. A realistyczne myślenie pomaga zyskać poczucie wpływu na rzeczywistość, tę swoją, najbliższą. Pozwala też z mniejszym lękiem podchodzić do umierania. I narodziny, i życie, i umieranie toczą się zawsze w teraźniejszości.
W miarę postępów trzeźwienia ludzie uznają nie tylko deklaratywnie, ale i faktycznie swoje prawo do posiadania emocji i uczą się radzenia sobie z nimi, i to nie tylko ich kontrolowania i zatrzymywania, lecz również wyrażania w sposób społecznie akceptowany. W sferze emocji zysk z realistycznego myślenia to szybsze uzyskiwanie dystansu do tego, co dzieje się ze mną czy wokół mnie, zwłaszcza przy przeżywaniu uczuć nieprzyjemnych. A to z kolei, kiedy pojawiają się trudności życiowe, umożliwia szybsze znalezienie rozwiązań - można wtedy sięgnąć po pomoc czy radę, można samemu się ruszyć, na przykład zasięgnąć informacji czy pójść na spacer, a nie siedzieć i biadolić.
Generalnie realistyczne podejście rozszerza się, obejmując i uczucia, i ciało, i życie duchowe. A przez to człowiek może pełniej i sensowniej przeżywać swoje życie. I w efekcie po latach trzeźwienia, nie idzie tam, gdzie piją alkohol, nie tylko dlatego, że to zagraża jego abstynencji, ale i dlatego, że jest tam nieprzyjemnie, śmierdzi i nic mu to nie daje. Z coraz większą świadomością podejmuje decyzje, które są coraz bardziej zgodne z jego potrzebami - i nie ma znaczenia, czy dotyczą one spraw bardzo ważnych czy drobnych. Jeśli na przykład leżałam dwie godziny, to nie mam pretensji i żalu do siebie, że zmarnowałam czas, ani do innych, że mi nie nakazali, co mam w tym czasie robić.
Myślę o alkoholikach, że na etapie zaawansowanego trzeźwienia mają prawo mówić: "Jestem szczęśliwy, że jestem trzeźwiejącym alkoholikiem". Ponieważ to prawda: ich świadomość życia, umiejętność realistycznego myślenia, rozeznanie we własnych emocjach są o wiele wyższe niż przeciętnego człowieka. Nie uważam, żeby to była zasługa alkoholizmu - to jest zasługa trzeźwienia.



logo-z-napisem-białe