Samopomoc w dzisiejszym świecie
Teresa Szydłowska
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 2
Dzisiejsze potrzeby adresowane do służby zdrowia i opieki społecznej wielokrotnie przewyższają możliwości ich zaspokojenia. Panaceum na napięcia w sferze zdrowotnej należy poszukiwać w rozwiązaniach pozwalających mnożyć potencjał świadczeń przy najmniejszym wzroście nakładów finansowych. Takie możliwości stwarza ruch samopomocowy. Trudno sobie dziś wyobrazić pomoc dla alkoholików bez powstałego przed 65 laty ruchu Anonimowych Alkoholików; podobny program realizują z powodzeniem grupy ludzi o różnych uzależnieniach, między innymi od obżarstwa, seksu, hazardu. Mocnym impulsem dla rozwoju samopomocy stał się też ruch kobiecy, który przyniósł m.in. tworzenie się grup samopomocowych o charakterze wstawienniczym, takich jak ofiary ofiarom przemocy, matki przeciwko pijanym kierowcom - wywierających wpływ na inicjatywy ustawodawcze i regulacje prawne.
Frank Riessman, profesor psychologii i socjologii na amerykańskich uniwersytetach, zaangażowany w rozwój grup samopomocowych, autor trzech książek i wielu publikacji na ten temat, od 40 lat bada zagadnienie samopomocy. W ciągu ostatniego dwudziestolecia - zauważa we wstępie do książki napisanej wspólnie z Davidem Carrollem - "w ruchu samopomocowym zaszły olbrzymie zmiany. Jestem przekonany, że wkrótce będziemy świadkami jeszcze większych zmian".
Na liście Światowej Organizacji Zdrowia istnieją dziś grupy samopomocy dla każdego niemal poważniejszego zaburzenia zdrowotnego, niesprawności, uzależnienia, dla ofiar cierpiących na tak rzadkie choroby, o których mało kto słyszał, jak dla chorych na zapalenie pajęczynówki czy artrogrypozę, dla osób z zespółem cieśni nadgarstka czy chorych na toczeń, a także grupy małżonków notorycznych chrapaczy, ludzi odkładających wszystko na jutro itd. Wobec rozpadu więzi rodzinnych i lokalnych grupy samopomocowe stają się - jak to określają autorzy - nowymi formami sąsiedztwa, zmniejszając poczucie izolacji społecznej i osamotnienia.
Mimo stale rosnącego zasięgu, potencjał ruchu jest zdaniem Riessmana wciąż jeszcze niewykorzystany. Uruchomienie wszystkich tkwiących w nim możliwości wymaga nowego podejścia do zagadnień samopomocy. Otóż ważny jest nie kształt, ale istota samopomocy polegająca na tym, że przekształca ona poszukujących pomocy w jej szafarzy i każdemu uczestnikowi stwarza szansę wystąpienia w obydwu tych rolach, umacniając wewnętrzną siłę jednostki, grupy, społeczności zgodnie ze zweryfikowaną prawdą, że pomagając innym pomagasz sobie.
Postrzeganie samopomocy jako możliwości uczynienia z wczorajszych odbiorców profesjonalnej pomocy dzisiejszych pomagaczy w obrębie grupy dotkniętej tym samym rodzajem cierpienia staje się niezwykle istotne w sytuacji, gdy rosną ciężary związane z chorobami przewlekłymi. Już teraz setki grup samopomocowych koncentrują się na tych potrzebach, ich członkowie dostarczają sobie wsparcia, dzielą się swoim doświadczeniem, pomagają w przystosowaniu się do życia w warunkach długotrwałej choroby i inwalidztwa. W skali społecznej oznacza to odciążenie służb medycznych i skoncentrowanie sił profesjonalnych na tych procedurach, w których są one niezastąpione. Szczególne znaczenie przypisują więc autorzy zbliżeniu między środowiskiem profesjonalistów a społecznościami samopomocowymi. Takiemu, które doprowadziłoby do sprzężenia ich potencjałów, ale zarazem do wytyczenia rewirów kompetencji.
Postęp w tej dziedzinie jest już widoczny. Autorzy powołują się na pozytywne relacje między ruchem Anonimowych Alkoholików a profesjonalistami, którzy do swojej strategii terapeutycznej włączają filozofię Dwunastu Kroków, zachęcają swoich pacjentów do uczestniczenia w mitingach AA, zatrudniają trzeźwych alkoholików w charakterze instruktorów w ośrodkach rehabilitacyjnych. Ale różnice dzielące ideologię profesjonalną i samopomocową istnieją. Oficjalna medycyna wciąż niechętnie odnosi się do samopomocy, zresztą ruch samopomocowy też nie wyzbył się rezerwy. Obawia się on rozmycia swojej filozofii i utraty etosu sprawiającego, że mimo wielości form samopomocy udaje się utrzymać jej tożsamość. Autorzy książki zwracają uwagę na istnienie wspólnego celu, który łączy oba te światy: jest nim udzielanie pomocy. Nie są to więc w żadnym razie obszary wykluczające się, ale uzupełniające; są to partnerzy, a nie konkurenci.
Rozwój samopomocy uwarunkowany jest również tym, że musi się ona uporać z własnymi wewnętrznymi problemami. W tych środowiskach istnieją obawy, że ekspansja ruchu może przyczynić się do zaprzepaszczenia zasad samopomocy, które je inspirowały i podtrzymywały. Także zbyt płynna definicja samopomocy, którą każdy rozumie po swojemu, staje się powodem komplikacji i nieporozumień. Są i obawy przed traktowaniem jej jako środka zastępczego w miejsce bardziej kosztownych świadczeń. Autorzy piszą o jeszcze jednej istotnej obawie tych środowisk: że rozwój ruchu samopomocowego, który jest atrakcyjnym tematem dla mediów, przyniesie niebezpieczeństwo nadmiernej jego eksploatacji, a przez to trywializacji i spłycania zasad samopomocy.
Frank Riessman, David Carroll: Nowa definicja samopomocy. Polityka i praktyka. (tłum.: Helena Grzegołowska-Klarkowska). Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Warszawa 2000.