Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Spotkanie z drugim człowiekiem

Anna Bakuła

Rok: 2001
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 11

Najcenniejszym narzędziem, którym rozporządzam,
jest związek pomiędzy mną a pacjentem. (mało znany lekarz)

Dobrze jest zawsze pamiętać o tym, że człowiek, który przekracza próg placówki odwykowej, to ktoś w poważnym kryzysie życiowym, z głębokim poczuciem samotności i niezrozumienia przez otoczenie, ktoś, kto nie wierzy, że można mu pomóc. Siedzi przed nami i zaprzecza swoim oczywistym dla nas problemom, minimalizuje je i poświęca wiele energii, żeby jeszcze choć przez chwilę ochronić swoje picie. Chce pomocy, a jednocześnie pragnie przed nami uciec.
Przychodzą do nas, ponieważ coś ich do tego zmusza: ultimatum żony, sąd, policja, szef, czasem zmęczenie ciągłym piciem i kacem, strach przed śmiercią, przed kolejnym atakiem epilepsji lub obfitującą w lęk psychozą. Jedno jest pewne: przychodzą, żeby się z nami spotkać, ale to, czy do spotkania dojdzie, zależy w dużej mierze od nas.
Aby doszło do spotkania, musimy zobaczyć przede wszystkim cierpiącego człowieka, i pochylić się nad tym cierpieniem odkładając na początku skomplikowane teorie dotyczące uzależnienia. Ta wiedza, niezwykle ważna, przyda się potem, kiedy kontakt zostanie nawiązany. Nie przychodzi do nas bowiem mechanizm uzależnienia, który zręcznie będziemy rozbrajać, tylko ktoś ważny, na trudnym etapie swojej człowieczej wędrówki. Pacjent, który stoi przed nami rozdygotany, zalękniony, często źle ubrany, to nie tylko alkoholik - to także człowiek ze swoją historią, syn, mąż, ojciec, pracownik, ktoś, kto miał marzenia, ktoś, kto kochał. Trzeba go zobaczyć całościowo, a jeśli tego nie zrobimy, nigdy się nie spotkamy. My, terapeuci, jesteśmy po to, aby przeprowadzić go przez najtrudniejszy etap wędrówki w kierunku zmiany. Dalej pójdzie sam.
Często powtarzamy w lecznictwie odwykowym, że jeśli pacjent przyjdzie do poradni i nie wróci do niej, to chce jeszcze pić. Ja natomiast za każdym razem, kiedy się tak dzieje, myślę, że nie udało mi się nawiązać z nim kontaktu. Nie doszło między nami do spotkania.
Dla mnie kontakt terapeutyczny to spotkanie dwóch różnych osób, dwóch światów. Jeśli dojdzie do zetknięcia się i stworzenia wspólnego - choćby początkowo małego - kawałeczka, później możliwa będzie praca nad problemem alkoholowym. W tym wspólnym obszarze jest coś bliskiego zarówno terapeucie, jak i pacjentowi, coś zrozumiałego dla obydwu. Czasami spotkanie zaczyna się od uścisku ręki i spojrzenia w oczy, w których pacjent może zobaczyć współczucie i nadzieję. Jedno jest pewne: kiedy ktoś cierpi, nie można zaczynać wspólnej wędrówki od suchego kwestionariusza.
Niedawno przyszedł do mnie do poradni młody pacjent. Nie chciał usiąść, nie nawiązywał kontaktu wzrokowego, a kiedy pytał, czy musi tu być, w jego głosie była agresja. Siedziałam w fotelu, on stał, a usiadł dopiero wtedy, gdy zdjęłam buty i powiedziałam, że bolą mnie nogi. Chciał straszyć mnie swoją postawą, a ja zdejmując buty wysłałam do niego komunikaty: "Nie boję się ciebie, mam czas, jestem zwyczajnym człowiekiem". Udało mi się nawiązać z nim kontakt.
Gdybym miała narysować kontakt terapeutyczny, zrobiłabym to tak:
Nie możemy zaczynać spotkania od mechanizmów uzależnienia. Nie znaczy to, że nie mamy ich znać lub możemy o nich nie pamiętać. One są nam pomocne w lepszym rozumieniu problemu. Aby jednak doszło do spotkania, musimy starać się nawiązać kontakt z pacjentem w sferze jego przeżyć i duchowości.
Pacjent wysyła do nas komunikaty: "Pomóż mi, jest mi ciężko, nie wiem, co się ze mną dzieje", ale także: "Boję się ciebie, nie znam ciebie, wstydzę się". Musimy go uważnie słuchać, a do tego potrzebna jest otwartość na drugiego człowieka, tolerancja dla inności, rozumienie istoty choroby, ale także serce. A może przede wszystkim serce. Spotkanie w kontakcie terapeutycznym to rozmowa dwóch stron o nierównych siłach - nasz pacjent czuje, że jest słabszy, zależny od nas. Co możemy zrobić w tej sytuacji? Z pewnością nie rezygnując z przewagi związanej z posiadaną wiedzą, możemy spotkać się z nim na płaszczyźnie pełnej szacunku i zrozumienia. Dajmy mu miejsce na opowiedzenie jego historii, wysłuchajmy tego, co ma do powiedzenia, nie pozwólmy sobie na myślenie: "Wiem lepiej od niego, tak nie było, z pewnością było inaczej..."
Mój kolega Wojtek, psychiatra, od którego dużo się nauczyłam, zawsze pracując z pacjentami chorymi psychicznie uważnie słucha ich historii. Nieraz mówią rzeczy, które dla mnie są oczywistymi urojeniami, a on - mnie zdumiewa - zastanawia się, co w opowieści pacjenta jest prawdziwe. Nie tropi nienormalności, nie szufladkuje w pięć minut, szuka w człowieku tego, co płynie ze zdrowego kawałka osobowości. I właśnie z tym zdrowym fragmentem spotyka się, budując kontakt terapeutyczny.
Są sytuacje, w których dwie osoby siedzą naprzeciwko siebie, mówią do siebie, a porozumienia nie ma. Jakie bariery utrudniają nawiązanie kontaktu? Z czego one wynikają? Bariery w spotkaniach między ludźmi mogą być zbudowane na przykład:
 z przekonań i postaw dotyczących danej sprawy;
 z naszych niedostatecznych umiejętności, jak choćby słuchania ze zrozumieniem;
 z braku wiedzy na dany temat, poczucia niekompetencji;
 z tendencji do oceniania drugiego człowieka, a także przekonania, że "ja wiem lepiej";
 z pewnych cech osobowości, takich jak potrzeba dominacji czy władzy lub odwrotnie - z lęku przed drugim człowiekiem.
I jeśli te bariery przeszkadzają, to nawet kiedy terapeuta chce pomóc i ma w rękawie wiele dobrych procedur i technik - do spotkania nie dochodzi. Nie możemy mówić, że to pacjent jeszcze do niego nie dorósł. Oczywiście, że istotą choroby alkoholowej jest ochranianie picia poprzez różnego rodzaju mechanizmy obronne, że pacjent często je stosuje i ma do tego prawo. Ale my musimy znaleźć klucz do jego osobowości, znaleźć drogę, która może nas doprowadzić do spotkania z nim.
Zastanawiam się czasem, czy pacjent ma szansę trzeźwieć, jeśli nie uda się nam nawiązać kontaktu terapeutycznego. Chodzi na zajęcia, jest systematyczny, punktualny, starannie pisze prace. Nie zna tak naprawdę swojego terapeuty i ten go nie zna. Ograniczają się do płytkich rozmów-wywiadów w stylu: ,,Co u ciebie słychać?" Terapeuta oczywiście sporządził dla pacjenta Osobisty Plan Terapii, ale nie wie, co on tak naprawdę czuje. Pacjent jednak nie pije. Myślę, że jest szansa na utrzymanie abstynencji, przecież grupa też robi swoje, jednak nie jestem przekonana, czy jest szansa na zmianę i rozwój. Moim zdaniem warunkiem rozwoju jest towarzyszenie pacjentowi oparte na głębokim kontakcie i rozumienie nie tylko jego choroby, ale też wejście w jego subiektywny świat.
Chciałabym powiedzieć o jeszcze jednej sprawie. To pewne, że terapeuta, aby spotkać się z pacjentem, musi mieć serce. To też pewne, że powinien mieć predyspozycje osobowościowe, które umożliwiają nawiązywanie kontaktu. Musi też oczywiście chcieć i nie bać się spotkać z drugim człowiekiem. Nie można jednak zapominać, że powinien również doskonale znać temat, w którym się porusza - uzależnienie od alkoholu, musi stale kształcić się i doskonalić. Im więcej będzie wiedział, tym łatwiej będzie zdobyć się na elastyczność i wybieganie poza schematy i tym szybciej dojdzie do spotkania.

Anna Bakuła
Poradnia Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia, Ostrów Mazowiecka



logo-z-napisem-białe