Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Z myślą o ofiarach i sprawcach

Andrzej Korzeniewski

Rok: 2002
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 2

Przychodnia Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Grodzisku Mazowieckim powstała w maju 2001 roku jako Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Podstawowy program terapii dla osób uzależnionych od alkoholu i współuzależnionych został poszerzony, po pomoc mogą zgłaszać się również osoby uzależnione od narkotyków. A ponieważ przez pierwsze pół roku zgłosiło się wiele osób, które były ofiarami przemocy, przychodnia od stycznia 2002 rozszerzyła swoją ofertę o usługi skierowane do ofiar i sprawców przemocy.
Istnieje możliwość korzystania z pomocy lekarza psychiatry, psychologa, terapeuty, pracownika socjalnego oraz prawnika. W związku z tym, że przychodnia utrzymuje stały kontakt z Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Policją, kuratorami, gminnymi komisjami rozwiązywania problemów alkoholowych (GKRPA) z poszczególnych gmin powiatu, oferowana pomoc może być całościowa i skuteczna.
Część pacjentów została zobowiązana do podjęcia leczenia w przychodni przez sąd - otrzymali wyrok w zawieszeniu pod warunkiem podjęcia terapii; przez GKRPA, która warunkowo zawiesza skierowanie sprawy do sądu; przez OPS, kiedy leczenie jest warunkiem otrzymania zasiłku. Często się zdarza, że osoby biorące udział w podstawowym programie terapii uzależnienia to sprawcy przemocy. Po zaprzestaniu picia w dalszym ciągu stosują ją wobec swoich bliskich. Najczęściej, szczególnie na początku leczenia, właśnie ich oskarżają o to, że musieli rozstać się z piciem alkoholu. Czują się poszkodowani i zdezorientowani, a swoją frustrację i napięcie rozładowują w agresywnych zachowaniach. Mimo że nie piją alkoholu, pozostają sprawcami przemocy, nieraz nawet bardziej nasilonej niż kiedykolwiek wcześniej. Z myślą o nich powstała idea utworzenia grupy dla sprawców przemocy, która zacznie funkcjonować wkrótce. Pomysłem zainteresował się też jeden z wychowawców w pobliskim zakładzie karnym: do grupy dołączą osoby aktualnie odbywające wyroki za stosowanie przemocy w domu. Dodam jeszcze, że przychodnia może świadczyć takie usługi dzięki wsparciu gmin powiatu Grodzisk Mazowiecki.
A oto przykłady sytuacji pacjentów z rodzin, w których miała miejsce przemoc.
Maria, 30 lat, pochodzi z rodziny - jak sama o niej mówi - patologicznej. Matka i ojczym pili, wychowywała ją babka. Gdy skończyła szkołę podstawową, przyuczyła się do zawodu i szybko chciała rozpocząć samodzielne życie. W wieku 18 lat wyszła za mąż, ma dwoje dzieci. Zakładając rodzinę miała twarde postanowienie, że jej rodzina będzie inna niż ta, z której pochodziła. Mąż też jej to obiecywał. Rok po ślubie, gdy urodziło się pierwsze dziecko, zaczął coraz częściej znikać z domu, nie wracał na noc lub wracał nietrzeźwy. Po raz pierwszy ją uderzył, gdy robiła mu wyrzuty. W miarę upływu czasu pił coraz więcej i bił coraz częściej, a gdy nie chciała z nim współżyć - gwałcił.
Po przyjściu na świat drugiego dziecka skupiła się na nim i z pokorą znosiła upokorzenia. Cały czas dbała o to, żeby to, co dzieje się w jej domu, nie ujrzało światła dziennego. Sąsiadka zobaczyła ją posiniaczoną, wtedy Maria po raz pierwszy opowiedziała swoją historię i usłyszała, co powinna zrobić. W efekcie Jan, mąż Marii, trafił do nas na leczenie skierowany przez sąd - otrzymał wyrok w zawieszeniu za znęcanie się nad rodziną. Do przychodni przyprowadził żonę, której kazał powiedzieć, że wszystko, co było mówione w sądzie na jego temat, to nieprawda. Maria, czując wsparcie, powiedziała "nie". Obecnie obydwoje są naszymi pacjentami.
Inna pacjentka, Irmina, z satysfakcją opowiada, jak zmieniło się jej życie po zastosowaniu wskazówek uzyskanych w jednej z podwarszawskich poradni odwykowych. Po sprawie sądowej o ograniczenie praw rodzicielskich jej mężowi zastała zdewastowane mieszkanie. Irmina - wyedukowana w grupie dla osób współuzależnionych - wiedziała, że nie należy podejmować dyskusji z mężem i wraz z dziećmi udała się na komisariat z prośbą o interwencję. Do jej mieszkania pojechało dwóch funkcjonariuszy w kominiarkach i z bronią. Zasiedli na kanapie i poprosili sprawcę, żeby posprzątał po sobie dokładnie. Nie podnosili głosu, nie straszyli, ale byli stanowczy. W mieszkaniu pacjentki spędzili ponad dwie godziny, a wychodząc powiedzieli: "To, że nas tu nie będzie, nie znaczy, że może pan być agresywny wobec żony i dzieci. A teraz podusia i spać. Jeżeli nie, to za każdym razem będziemy przyjeżdżać". Była to ostatnia interwencja, jaka była potrzebna w tej rodzinie.

Andrzej Korzeniewski
Przychodnia Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia
w Grodzisku Mazowieckim



logo-z-napisem-białe