Ojcostwo jako wartość. Studium empiryczne
Zofia Dąbrowska
Czasopismo: Małżeństwo i Rodzina
Numer: 8
Pojęciu "ojcostwo" na użytek tego artykułu nadaję bardzo szeroki zakres: i biologiczny, i obyczajowy, i społeczny, i symboliczny. Także prawny. W najnowszej Encyklopedii PWN ojcostwo określone jest jako pojęcie prawne, ustalające "pochodzenie dziecka od mężczyzny i związany z tym biologicznym faktem stosunek prawny łączący ojca i dziecko. Według prawa polskiego ojcem jest mężczyzna, który /1/ jest mężem matki dziecka urodzonego w małżeństwie lub przed upływem 300 dni od jego ustania albo unieważnienia; /2/ który dziecko dobrowolnie uznał; /3/ którego ojcostwo zostało ustalone sądownie; /4/ który dziecko adoptował". Z postacią ojca w kontekście prawa wiążą się także pojęcia: "dochodzenie ojcostwa", "ustalenie ojcostwa", "zaprzeczenie ojcostwa".
W artykule zajmuję się ojcostwem rozumianym jako swoista wartość. Odnoszę je przede wszystkim do ojców biologicznych w średnim wieku oraz do ojców młodych - bez uwzględnienia ojców seniorów. Pomijam także ojczymostwo.
Ojcostwo - jak i macierzyństwo - jest na pewno wartością. Różni się znacząco od macierzyństwa choćby tym tylko, że zarówno pod względem biologicznym jak i rodzinno-społecznym może pozostawać nieujawnione, trudne do wykrycia, podczas gdy macierzyństwo takim być nie może. Ojcostwo i macierzyństwo nie mogą bez siebie istnieć. Są komplementarne. Wspólnie tworzą jeden niepowtarzalny akt - rodzicielstwo. Jednak nie są wobec siebie równorzędne: nie mogą bez siebie zaistnieć, ale mogą bez siebie funkcjonować.
Rozwijające się współcześnie w tempie dynamicznym naukowo-medyczne techniki wspomagania rozrodu, ich efekty - na pewno wkrótce wytworzą zupełnie nowe - dotąd ludzkości nieznane - odniesienia w obszarze rodzicielstwa. Stworzą problemy zupełnie nieprzewidywalne. Z całą pewnością skomplikują istniejący od tysięcy lat porządek rzeczy. Głównie pod względem etycznym, ale i biologicznym, i rodzinno-obyczajowym, i religijnym. Pozostańmy jednak przy ojcostwie tradycyjnym i jego niezaprzeczalnej wartości. Tyle tylko, że owo klasyczne, traktowane w sposób tradycyjny, ojcostwo w zasadzie już nie istnieje. Ulega bowiem współcześnie - w odmienionych warunkach - znacznym przekształceniom i przystosowaniom, przemianom i modyfikacjom. Przy czym jego wartość zyskuje wciąż nowe wymiary. Z ojcostwa tradycyjnie ekonomiczno-opiekuńczego, potrafi się na przykład przekształcać w ekspresyjno-wychowujące. Zwłaszcza ostatnio w naszym kraju - przy tylu równoczesnych transformacjach - ojcostwo klasyczne utraciło swe tradycyjne podstawy. Znalazło się jak gdyby w stanie in status nascendi. Znalazło się na pewno w trudnym i koniecznym procesie przystosowawczym, jak gdyby stawania się na nowo. Jest przez to osłabione i rozchwiane. Jest labilne. Wydaje się nawet być nieobecne lub mało znaczące. Na pewno potrzebuje dowartościowania. Potrzebuje wielu bodźców wspomagających, inspirujących.
Niestety niezwykle mało wiemy o współczesnym-nowoczesnym ojcostwie. Niemal wcale nie diagnozuje go ani nie wspomaga nasza rodzima nauka. Badań na temat ojcostwa jest wyjątkowo mało1), a prowadzone nie obejmują swym zasięgiem całych obszarów tematycznie ważnych. Przed familiologią polską rozciąga się zatem wielki obszar interesujących i pionierskich działań naukowych, jak również poczynań w dziedzinie praktyki społecznej. W artykule zamierzam dać ku temu choćby niewielkie przyczynki.
Ojcostwo w wymiarze konfesyjnym
Właściwie to wszystkie wielkie religie monoteistyczne wysoko sytuują ojcostwo jako wartość: i w wymiarze teologicznym - Bóg jest Ojcem, i w wymiarze społecznym - ojciec jest "głową rodziny". Z ojcostwem wiąże się wiele znaczących pojęć religijnych, utrwalonych w historii i tradycji. W ślad za pojęciem "Boga-Ojca" chrześcijanie swą podstawową modlitwę rozpoczynają od słów: "Ojcze Nasz". Uprawnione są także pojęcia wywodzące się z historii hierarchii kościelnej, takie jak: "Ojcowie Apostolscy", Ojcowie Kościoła", czy "Ojcowie Soborowi".
Kościół katolicki wyraźnie dostrzega znaczące osłabienie tradycyjnej roli ojcowskiej we współczesnych realiach życia i widzi potrzebę dowartościowania tej roli w wielu jej wymiarach. Prowadzone są w tym celu badania naukowe, organizowane konferencje i sympozja, wydawane publikacje. Katolicki półrocznik naukowy pt. "Studia nad Rodziną" cały numer 2/1999 poświęcił tej problematyce2). Oto tytuły opublikowanych w nim artykułów: Ojcostwo jako podstawowe posłannictwo mężczyzny; Zrodzony do ojcostwa; Ku teologicznemu pojęciu ojcostwa; Rodowód ojcostwa; Ojcostwo w aspekcie prawnym; Bóg Ojcem każdego człowieka w nauczaniu Jana Pawła II; Ojcowskie oblicze Boga w sakramencie przebaczenia i ofiary eucharystycznej; Zakwestionowanie pojęcia Boga "jako Ojca" w XX wieku; Świat bez ojców; Potrzeba obecności ojca w rodzinie; Kryzys ojcostwa; Małżeńskie "Ojcze Nasz"; Bóg-Ojciec: wychowująca miłość; Jak rozumiem ojcostwo?; Dar ojcostwa - łaska i odpowiedzialność; Ojcostwo dnia codziennego.
Autor artykułu pt. "Zakwestionowanie pojęcia Boga jako >Ojca< w XX wieku", ksiądz profesor Bronisław Mierzwiński, stwierdził, iż: "w świadomości wielu chrześcijan doby obecnej, pojęcie >Ojciec< nadal utożsamia się z pojęciem >Bóg<. Tymczasem brak jest wypracowanej teologii Boga-Ojca. Dla refleksji nad Bogiem-Ojcem nie mamy ani osobnego traktatu, ani osobnej nazwy; bo przecież termin >patrologia< ma zupełnie inny sens. Istnieje zatem dysproporcja między bogactwem objawienia Boga jako Ojca w Nowym Testamencie, a ubóstwem refleksji teologicznej w tej dziedzinie. Z kolei arcybiskup Kazimierz Majdański w swoim artykule pt. "Ojcostwo jako podstawowe posłannictwo mężczyzny" zaznacza, iż literatura dotycząca ojcostwa - w porównaniu z opracowaniami dotyczącymi roli kobiety, a głównie jej macierzyństwa - jest stosunkowo skromna. "Ojcostwo jest powołaniem każdego mężczyzny" - twierdzi ten autor, podaje też, że "rola ojca-głowy rodziny nie jest bynajmniej rolą spokojnego posiadania przywilejów i prerogatyw".
Monika Wójcik w artykule zatytułowanym "Rodowód ojcostwa" zauważa, iż "u mężczyzny procesy dojrzewania ku ojcostwu zachodzą powoli; często rosną one jak gdyby ze wzrostem jego, już urodzonego, dziecka". Autorka ta wyraża bardzo ważne stwierdzenie, że "w odpowiedzialnym rodzicielstwie chodzi w sposób szczególny o odpowiedzialność ojca". Kolejny autor, ks. Anastazy Bławat w swoim artykule pt. "Potrzeba obecności ojca w rodzinie" zauważa, iż obecnie ojciec wiele traci na znaczeniu także z tego powodu, iż dużo czasu spędza poza domem, tym samym najczęściej wyłączony jest ze spraw domowych - co powoduje, że "po prostu brakuje podłoża dla ojcostwa, dla autorytetu, który przejawia się w szacunku, należnym uznaniu, zaufaniu i wielostronnym oddziaływaniu".
Powrócę jeszcze do opracowania księdza profesora Bronisława Mierzwińskiego na temat zakwestionowania pojęcia Boga jako Ojca w XX wieku. Otóż charakteryzuje on w swoim opracowaniu współczesne nurty opozycyjne wobec samej idei Bożego Ojcostwa. "Postać ojca - pisze - stała się kamieniem niezgody między psychoanalizą a religią. Psychoanaliza podważyła bowiem prawdę o Ojcostwie Bożym, które jest podstawowym elementem wiary, zwłaszcza dla wielkich religii monoteistycznych /.../. Także >teologia feministyczna< - bardzo modna w ostatnich altach na Zachodzie, zwłaszcza w USA i w Kanadzie - kwestionuje przyznawanie Bogu atrybutów rodzaju męskiego, a zwłaszcza podważa ideę Boga, jako Ojca. Teologia feministyczna zdecydowanie przeciwstawia się teologii opartej na prawie naturalnym, które arbitralnie ustaliło rolę mężczyzny i rolę kobiety na mocy aktu stworzenia. Przeciwstawia się także wielowiekowej kulturze, która umocniła tenże model".
M. Daly - wybitna teoretyk feminizmu - w swojej książce pt. "Poza Bogiem-Ojcem" /Boston, 1973/ sformułowała tezę, która stała się hasłem wywoławczym do podważenia idei Ojcostwa Bożego. "Jeśli bóg jest mężczyzną - napisała - to mężczyzna jest Bogiem /.../. Obraz Boga Ojca w świecie patriarchalnym zakorzenił się tak głęboko w wyobraźni ludzkiej, że uświęcił stosunki panujące w społeczeństwie patriarchalnym". Z kolei inna wybitna przedstawicielka feminizmu na Zachodzie, C. Halkes w swojej pracy pt. " La théologie feministe" /1980/ napisała, że "jak długo będziemy akceptowali w naszych kościołach świętych ojców, ojców spowiedników i ojców soborowych - nie będziemy mieli do czynienia z żadnym słowem biblijnym. Bowiem według teologii feministycznej "trzeba podjąć się nowej interpretacji Biblii". Rzecz zrozumiała, że teorie opozycyjne wobec omawianej kwestii, zwłaszcza te najbardziej skrajne, znajdują odpowiednie kontr opozycje w opracowaniach teoretycznych teologów katolickich.
Dowartościowywanie współczesnego ojcostwa przez Kościół katolicki to nie tylko teoretyczna krytyka przeciwstawnych koncepcji teologicznych, związanych z ojcostwem - to również działania naukowo-badawcze oraz działania przejawiane w praktyce społecznej, m. in. W postaci dysput podczas organizowanych sympozjów i konferencji. Znalazły one swój wyraz również w obradach Międzynarodowego Kongresu pn. "O godność ojcostwa", zorganizowanym w Warszawie z okazji Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 pod patronatem Prymasa Polski. W Kongresie uczestniczyli przedstawiciele Chorwacji, Francji, Holandii, Rosji, Urugwaju, USA i Wielkiej Brytanii. Organizatorami byli: Human Life International Europa, Episkopat Polski, Rządowa rada ds. Rodziny oraz Senacka Komisja ds. Rodziny. Tematykę obrad pomieszczono w trzech działach merytorycznych: /1/ Powołanie do ojcostwa; /2/ Zagrożenie ojcostwa; /3/ Ojcowskie zadania. Oto kilka ważnych myśli wyrażonych przez referentów:
"Jeżeli światu grozi zagłada, to zasadniczym jej źródłem jest kryzys męskiej miłości i męskiej odpowiedzialności, który jest zarazem kryzysem ojcostwa". /dr Jacek Pulikowski/;
"Ogromna jest odpowiedzialność ojców za życie dzieci poczętych". /dr Paweł Wosicki/;
"Pozytywne spojrzenie na ojcostwo jest dziś tak samo ważne, jak szacunek z jakim odnosimy się do macierzyństwa". /dr Joseph Meany/;
"Współczesny mężczyzna musi na nowo odnaleźć siebie i stać się w pełni odpowiedzialnym we wszystkich dziedzinach życia: w dziedzinie małżeńskiej, rodzinnej, społecznej, religijnej, zawodowej, politycznej /.../. Przywrócenie godności ojcostwa oraz przywrócenie autorytetu ojca w rodzinie jest niezbędne:. /ks. profesor Bronisław Mierzwiński /.
Ojcostwo w świetle badań naukowych
Ojcowie wyzwalają u dzieci radość życia. Rodzinne wychowanie do radości życia zapoczątkowała w Polsce w latach 60-tych Natalia Han-Ilgiewicz. Ten rodzaj wychowania bezwarunkowo wymaga obecności ojca, bo wymaga współuczestniczenia w wychowywaniu obydwojga rodziców. Kultura osobista matki i ojca, ich kultura pedagogiczna pomagają w wyznaczaniu rodzinnej kultury radości - po prostu radości życia. Nie powstanie ona w rodzinie automatycznie, jeśli rodzice nie potrafią obdarzyć nią swoich dzieci.
Postać ojca niemal zawsze kojarzy się dziecku z jakąś formą radości: bądź to wesołej, wspólnej z ojcem zabawy we wczesnym dzieciństwie, bądź to z różnymi gratyfikacjami jakimi ojciec może obdarzać swoje dzieci w okresie ich dorastania. Satysfakcjonujące kontakty z ojcem sprzyjają ogólnemu rozwojowi dziecka, służą kształtowaniu otwartej postawy wobec ludzi, wyzwalają aktywność i właśnie radość życia. Dlatego tak ważna jest rodzinna pedagogika radości - część pedagogiki rodzinnej, której wiele swej uwagi badawczej poświęca Alicja Żywczok z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach3).
Uczestnictwo ojców w porodach. Małgorzata Regosz-Kaczkowska i Piotr Minowski - lekarze położnicy pracujący w szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni-Redłowie - przez kilkanaście lat obserwowali badawczo porody odbywane z udziałem ojców i stwierdzili wyjątkowo pozytywny wpływ przeżytego wspólnie porodu na rozwój dojrzałego i świadomego ojcostwa4). Oczywiście, nie można wykluczyć, że tak być musi w każdym przypadku. Dla niektórych mężczyzn - neurotycznych i niedojrzałych emocjonalnie - tego typu doznanie może być szokujące. W porodzie we dwoje mogą bowiem uczestniczyć ci rodzice, którzy wybierają ten akt w pełni świadomie, nie kierując się ani modą, ani ciekawością. Osobiste uczestniczenie w porodzie jest przede wszystkim dla tych mężczyzn, którzy czują się na siłach, aby móc pomagać żonie i swojemu dziecku. Jest dla małżeństw w pełni dojrzałych, dla ludzi autentycznie sobie bliskich. Profesor Zbigniew Lew-Starowicz uważa, że spośród czterech typów męskiej tożsamości płciowej /męski mężczyzna, mężczyzna kobiecy oraz płciowo niezróżnicowany androgyniczny/ - najczęściej uczestniczą w porodach typy mężczyzn androgynicznych lub mężczyzn kobiecych.
Obserwowane na sali porodowej reakcje emocjonalne ojców - ich głębokie zaangażowanie we współpracę z rodzącymi żonami, ich wzruszenie i ogromna radość po urodzeniu się dziecka - dowodzą celowości upowszechniania porodów z udziałem ojców, bowiem ich obecność zmniejsza u rodzących poczucie lęku i osamotnienia, znacząco też pomaga we współdziałaniu z personelem medycznym. Wymaga jednak przygotowania obydwojga - i matki, i ojca w szkołach rodzenia. Przedstawione wyżej wyniki obserwacji badawczych zgodne są z wynikami amerykańskich badań w tym przedmiocie, które przeprowadziła Jeanette Sasmor w Nowym Jorku na ogromnej, bo 45-tysięcznej populacji. Aż 99,6% badanych rodziców, którzy odbyli wspólne porody, było z tego aktu zadowolonych i uznało obecność ojców za bardzo pożyteczną5).
Codzienny obraz ojców w naszych rodzinach. Maria Janukowicz z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie prowadziła badania empiryczne w roku 2001 w rodzinach mieszkających na Śląsku oraz w okolicach Łodzi. Badała ojców z różnych środowisk społecznych, o różnym poziomie wykształcenia oraz ich dzieci w wieku szkolnym, starając się określić współczesny model ojca - zwłaszcza jego rolę wychowawcy rodzinnego.6) Ustaliła, że dominującą cechą współczesnego ojca jest jego permanentna nieobecność w domu, a także charakterystyczne cztery uzależnienia: od pracy, od samochodu, od telewizji i od nikotyny. Współcześni pracujący zawodowo ojcowie - bezrobotnych autorka nie badała - to są przede wszystkim pracoholicy (z własnego upodobania i wyboru lub z przymusu ekonomicznego): ich liczba wśród badanych sięgnęła 80%. Uzależnionych od samochodu było 65% (swoim samochodom poświęcali niewspółmiernie dużo czasu). 48% stanowili ojcowie uzależnieni od telewizji (często oglądający widowiska sportowe, bądź filmy pełne strzałów i agresji). Od nikotyny uzależnionych było 51% badanych (którzy palą non-stop).
Zdaniem autorki badań współcześni ojcowie utracili tradycyjne postawy związane z autorytetem moralnym i przekazywaniem wartości. Obecnie w rodzinach reprezentują wyłącznie siebie - i to nie od najmocniejszych stron. W swoich postawach rodzicielskich zatracili pewien dawny rygoryzm, stanowczość i konsekwencję - tradycyjne atrybuty ojcostwa. Zapracowani i rzadko obecni w domach, gdy się już w nich pojawiają - wyraźnie łagodnieją i cichną, jak gdyby czuli się winni. Być może dlatego częściej swoje dzieci nagradzają aniżeli karcą. Przede wszystkim jednak pouczają je (64% badanych). Tym niemniej 90% ojców bardzo kocha swoje dzieci i uważa, że wychowuje je na porządnych ludzi, że przekazuje im najcenniejsze wartości
Ojcowie a płeć dzieci. Włodzimierz S. Kowalski z UMCS w Lublinie 7) badał percepcję postaw rodzicielskich u 18-20-letnich córek i synów w kontekście wpływu płci rodziców i płci dzieci na ich stosunki wzajemne. Okazuje się, że matki zdecydowanie przewyższają ojców w intensywnym przejawianiu uczuć rodzicielskich - w znacznie wyższym stopniu niż ojcowie przejawiają postawy nacechowane miłością, życzliwością, akceptacją. Bardzo rzadko stwarzają wobec dzieci dystans uczuciowy, zwłaszcza wobec córek. Zupełnie odmiennie ojcowie. W odczuciu badanych często przejawiają oni chłód emocjonalny oraz dystans wobec dzieci. Częściej też nie akceptują swoich synów albo córek i czynią t w sposób jawny, albo też ukryty. Ojcowie, częściej aniżeli matki, wywołują u synów uczucia negatywne. Często rodzic tej samej płci co dziecko /ojciec-syn/ wywiera na nie frustrujący, destruktywny wpływ. Natomiast rodzic płci odmienne niż dziecko /matka-syn/ przejawia wyraźną skłonność do stwarzania dorastającemu dziecku jak najwięcej autonomii.
Wpływ obecności ojców na kształtowanie się tożsamości płciowej synów. Utożsamianie się z płcią męską, bądź żeńską i jej kształtowanie to złożony proces biologiczny, psychologiczny i socjologiczny, który uaktywnia się znacząco w okresie dorastania. A wpływ ojca jest w nim znaczący i niezaprzeczalny. Ojcowie bowiem w większym stopniu aniżeli matki zwracają uwagę na cechy zachowania właściwe dla poszczególnych płci i wywierają większy wpływ na dziecko, aby postępowało w sposób właściwy dla swojej płci8). Badając w roku 2002 problem tożsamości płciowej chłopców wychowywanych przez samotne matki, Elżbieta Napora z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie wyraźnie wykazała niekorzystny wpływ braku ojców na prawidłowe ukształtowanie się tożsamości płciowej synów9). Wyniki jej badań dowodzą, że u chłopców występują duże wahania w odczuwaniu własnej płci. Płeć psychologiczna uwydatnia się u nich w sposób niewyraźny i niejednoznaczny. Autorka badań dociekała jaka jest istotność różnic dla płci psychologicznej pomiędzy badanymi grupami chłopców: eksperymentalną i kontrolną. /Chodziło o cztery typy płci psychologicznej: męski mężczyzna, kobiecy mężczyzna, mężczyzna nieokreślony seksualnie oraz typ androgyniczny/. Okazało się, że różnice są duże, statystycznie istotne.
Chłopcy wychowywani w matczynych rodzinach monoparentalnych - a więc nie posiadający w domach wzorów męskości bardzo im potrzebnych dla właściwej identyfikacji płciowej - w ujawnianej płci psychologicznej znacząco częściej charakteryzują siebie przy pomocy określeń kobiecych, posiadają też więcej cech z wymiaru kobiecości. Napotykają zatem na znaczne trudności w identyfikowaniu swojej płci psychologicznej z posiadaną płcią biologiczną. Zjawisko to zaznacza się szczególnie silnie w okresie adolescencji - wtedy chłopcy są najbardziej kobiecy - a pod koniec tego okresu wyraźnie słabnie, kierując się ku psychologicznej płci męskiej. Dlatego dojrzali, 18-20-letni chłopcy - właściwie młodzi mężczyźni - przejawiają już w pełni cechy męskie. Jednak bezproblemowe, prawidłowe uadekwatnienie tożsamości płciowej występuje tylko u 43% adolescentów.
Dlatego dojrzewanie chłopców wychowywanych przez samotne matki jest trudniejsze. Więcej w nim napięć, konfliktów i cierpienia. Chłopcy ci silnie odczuwają brak ojcowskiego wsparcia, które daje poczucie bezpieczeństwa i asekurację psychiczną - elementy nieodzowne w trudnym procesie stawania się mężczyzną.
Ojcowie nie mają pełnego wpływu na swoje 8-9-letnie dzieci. Anna Siudem z UMCS w Lublinie prowadziła w roku 2001 badania dotyczące przystosowania społecznego 8-9-letnich dzieci, uczniów klas drugich - w kontekście i w zależności od rodzicielskich postaw wychowawczych.10) Okazało się, że nie istnieje żadna zależność pomiędzy przystosowaniem społecznym badanych dzieci a oddziaływaniem na nie ich ojców. Ojcowie po prostu nie wywierają istotnego wpływu na przystosowanie społeczne /ani żadne inne/ swoich 8-9-letnich dzieci. Być może wynika to ze specyfiki tego okresu rozwojowego: są to bowiem dzieci stosunkowo małe, pozostające głównie w zasięgu oddziaływań wychowawczych matek
Identyfikacja synów w wieku późnej adolescencji ze swoimi ojcami. To temat badań Łukasza Baki z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie, które prowadził na terenie woj. Łódzkiego w roku 2000 wśród adolescentów w wieku 17-20 lat.11) Badani pochodzili z trzech, znacznie zróżnicowanych środowisk: byli uczniami liceum ogólnokształcącego, słuchaczami seminarium duchownego oraz wychowankami ośrodka resocjalizacyjnego dla nieletnich. Autor badań dociekał zarazem, jaki jest wśród badanych wzór (obraz) idealnego mężczyzny? Proszeni o wybór jednej tylko - najważniejszej ich zdaniem - cechy spośród pięciu wymienionych /siła, inteligencja, uczciwość, pracowitość i spryt/ - respondenci ze wszystkich trzech środowisk wskazali na inteligencję. Wszyscy też podkreślali, że idealny mężczyzna powinien przejawiać szacunek wobec kobiet i jak najwięcej uwagi poświęcać rodzinie. Wystąpiła silna zależność pomiędzy identyfikacją badanych z ojcami, a postrzeganymi przez nich wzorami mężczyzn idealnych. Synowie, którzy silnie utożsamiali się ze swoimi ojcami - a byli to niemal wyłącznie uczniowie liceum oraz seminarium duchownego - idealnemu mężczyźnie (oprócz inteligencji) przypisywali takie cechy, jak: sprawiedliwość, tolerancja, pracowitość oraz przestrzeganie prawa. Natomiast wychowankowie ośrodka resocjalizacyjnego przejawiali bardzo słabą identyfikację z ojcami i opisywali ich jako nie stymulujących do osiągnięć, nie wspierających psychicznie, nie zapewniających bezpieczeństwa. Natomiast respondenci z seminarium swoich ojców postrzegali jako troskliwych i opiekuńczych choć stanowczych i wymagających. Żywili wobec nich szacunek znacznie wyższy niż wychowankowie z ośrodka resocjalizacji.
Autor badań sugeruje, iż można z pewną ostrożnością zaryzykować twierdzenie, że ideał mężczyzny - podobnie jak ideał ojca - jest bardzo mało zróżnicowany i w podobnej postaci funkcjonuje wśród większości dorastających chłopców - niezależnie od środowiska z jakiego się wywodzą. Różnice mogą wystąpić jedynie w motywacjach do osiągania wyidealizowanego wzorca męskości, w ocenie trudności jakie trzeba pokonać oraz w ocenie własnych możliwości.
Bardzo zły obraz ojców w świadomości młodocianych przestępców. Jak dowodzą liczne badania, w tym prowadzone w roku 2002 przez Małgorzatę Sitarczyk z UMCS w Lublinie12) - idealny obraz ojca w świadomości młodzieży przestępczej jest zawsze zdecydowanie gorszy od idealnego obrazu matki. Ojcowie z reguły są przez nich bardzo źle oceniani, ostro krytykowani. Natomiast matki - wprost przeciwnie - są idealizowane, oceniane z wyrozumiałością i współczuciem. Przy czym nieletni przestępcy nie czują się bynajmniej przez swoje matki wspierani; są one bowiem najczęściej słabe, uległe i zagubione. Zdaniem Hirchiego /za Urban, 2000/ - ich synowie dokonują czynów przestępczych, ponieważ zerwane zostały ich więzi z konformistycznym porządkiem świata. Zdani na zupełną obojętność swoich ojców i zupełną bezradność swoich matek sami "radzą sobie" w życiu.
Co o pracy zawodowej ojców wiedzą dzieci. Problemem zainteresowała się badawczo w roku 2000 Agnieszka Warcholińska, absolwentka WSP w Częstochowie,13) wychodząc z założenia, że: dobrze jest, gdy dzieci wiedzą czym poza domem zajmują się ich rodzice, a zwłaszcza ojcowie; ponadto założyła, że lubiana praca zawodowa stwarza mężczyznom szansę na bardziej dojrzałe ojcostwo. Autorka prowadziła badania wśród uczniów szkół średnich w Bełchatowie: 68% ich ojców wykonywało pracę fizyczną, a 32% umysłową. Najczęściej w miejscach pracy swoich ojców bywali ich synowie /64% badanych/, także synowie częściej słyszeli od ojców opowiadania o ich pracy /56%/. Jednak dokładniejszą orientację: merytoryczną dotyczącą pracy zawodowej swoich ojców posiadały córki /65% dziewcząt/. Aż 82% ogółu badanych uczniów nie chciałoby w przyszłości pracować w tych samych zawodach co ich ojcowie; przy czym oceny pozytywne o zawodach ojców wypowiadali wyłącznie synowie i córki pracowników umysłowych. Autorka badań stwierdziła zależność pomiędzy rodzajem wykonywanej przez ojców pracy zawodowej, a ich relacjami z dziećmi: znacznie lepsze ustosunkowanie przejawiały dzieci wobec ojców, którzy w swoich zawodach osiągnęli ugruntowaną pozycję społeczno-ekonomiczną.
Postawy wychowawcze ojców-rolników. Jak ustaliła w swoich badaniach Elżbieta Czarnota z UMCS w Lublinie, aż 41% ojców prowadzących gospodarstwa rolne nie radzi sobie pod względem wychowawczym z własnymi dziećmi.14) Chodzi głównie o kontakty wzajemne. Otóż ojcowie z tego środowiska zachowują znaczny dystans wobec własnych dzieci - zarówno tych małych, jak dorastających czy dorosłych. Przejawiając takie postawy ojcowie tracą tym samym możliwość bezpośredniego porozumiewania się, a co ważniejsze - oddziaływania na dzieci. Autorka badań ustaliła, że ojcowie-rolnicy w zasadzie nie interesują się rozwojem ani problemami własnych dzieci W okresie dojrzewania ich córek i synów jest szczególnie niebezpieczne pod względem wychowawczo-opiekuńczym. 69% badanych ojców uważa, że najważniejszą sprawą jest, aby zarówno ich małe jak i dorastające dzieci "zajmowały się obowiązkiem", czyli pomagały w gospodarstwie.
Postawy rodzicielskie ojców bezrobotnych. Andrzej Mądry z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przebadał ponad 60 rodzin korzystających z pomocy społecznej, w których ojcowie byli bezrobotni15). Badane rodziny należały do najzwyklejszych rodzin pełnych i pozbawione były jakichkolwiek cech patologicznych. Ich jedynym życiowym problemem była utrata pracy przez mężów i ojców - a tym samym nasilające się ubóstwo. Autor badań założył, że badani ojcowie, którzy nie z własnej woli pozbawieni zostali możliwości wypełniania w rodzinach swej podstawowej funkcji, a mianowicie funkcji ekonomicznej - być może w swoich obecnych postawach rodzicielskich nasilili wypełnianie funkcji ekspresyjnej, przypisywanej głównie matkom. Mogło to oznaczać, że obecnie dużo więcej uwagi i emocjonalnego zainteresowania poświęcać będą swoim dzieciom.
Ta hipoteza badawcza nie potwierdziła się w odniesieniu do wszystkich badanych ojców, jednak autor wyłonił spośród nich dwie skrajne grupy. Ojcowie z grupy pierwszej - pozytywnej - przejawiali wobec dzieci liberalizm oraz wielką chęć ich ochraniania i wspomagania ich rozwoju - także poprzez ekspresję własnych rodzicielskich uczuć. Natomiast ojcowie z grupy drugiej - negatywnej - ujawniali niski poziom ochraniania swoich dzieci, a główną cechą przejawianych przez nich rodzicielskich postaw było demonstrowanie siły.
Ojcowie w pamięci osób bezdomnych. Danuta M.Piekut-Brodzka z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie w swoich badaniach (1999) dotyczących różnych aspektów bezdomności wskazała problemy więzi i atmosfery domowej panującej w rodzinach pochodzenia osób bezdomnych16). Pośród badanych 80% stanowili mężczyźni (60% w wieku od lat 30 do 50). Autorka w swych anamnestycznych badaniach ustaliła, że w 61% ich rodzin panowała zła atmosfera rodzinna. Badani zupełnie nie dostrzegali życzliwych i równoprawnych stosunków między ich rodzicami. Niemal zawsze w ich rodzinach dominował apodyktyczny, a często grubiański ojciec: "Ojciec był tyranem, którego wszyscy musieliśmy słuchać"; "Nasz ojciec zawsze musiał mieć ostatnie zdanie"; "Mówił tylko raz, więcej nie powtarzał i zawsze stawiał na swoim"; "Pijany ojciec dyrygował całą naszą rodziną"; "Tato zawsze wiedział wszystko lepiej, a ja musiałem tylko słuchać"; "Ojciec traktował mnie jak szczeniaka, który na niczym się nie zna i nic nie rozumie".
Nowe podejście mężczyzn do problemu własnego ojcostwa. Na podstawie wyników badań wielu autorów oraz badań własnych (2002) Krystyna Slany z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie ustaliła, że współcześni mężczyźni coraz częściej przejawiają nowe, odmienne od tradycyjnego podejście do problematyki własnego ojcostwa.17) Zmienia się zasadniczo pozycja mężczyzny w gospodarstwie domowym, w którym zaczynają obowiązywać zasady symetrii płci, partycypacji w obowiązkach domowych i wychowywaniu dzieci - co w pewnym sensie obniża dotychczasowy autorytet mężczyzny i nakazuje korekty w pełnieniu swoich ról. Niezależność ekonomiczna kobiet, ich nastawienie na samorealizację i autonomię stawiają pod znakiem zapytania rangę "ojcostwa ekonomicznego", tj. pozycję mężczyzny-ojca występującego w roli jedynego żywiciela rodziny. Diametralna odmiana pozycji kobiet - głównie udział w "orbis exterior" - silnie rzutuje na ich macierzyństwo, ale równie silnie wpływa na nowe podejście mężczyzn wobec swojego ojcostwa.
Ku nowemu ojcostwu
Odwieczne funkcje ojców w rodzinach - prokreacyjna, ekonomiczna, ochronna czy wychowawcza - uległy znaczącym przemianom. Wymusiły je radykalne przemiany społeczno-ekonomiczne i kulturowo-obyczajowe, jakie w skali makro wystąpiły po II wojnie światowej i po dziś dzień trwają. Wymusiła je przede wszystkim zawodowa praca kobiet - żon i matek18). Natomiast wzmożone oczekiwania i potrzeby konsumpcyjne wymuszają wzmożoną pracę zarobkową współczesnych ojców i matek. Ich praca przebiega jednak w warunkach panującego u nas w kraju dużego bezrobocia, a więc w warunkach dyskomfortu i ciągłego zagrożenia.
W tak skomplikowanej sytuacji nie przestając być wartością, współczesne ojcostwo jest coraz trudniejsze w sprawowaniu - wciąż się musi przemieniać i dostosowywać. Wydaje się, że oscyluje ku postawie otwartego przejawiania miłości i w różny sposób służenia rodzinie - w miejsce dotychczasowej dyktatury. Dlatego obecnie autorytet ojcowski wydaje się być labilny, a taki być nie powinien. Współczesny autorytet ojcowski powinien współbrzmieć w partnerskim dialogu z autorytetem matczynym. I to właśnie kobiety przede wszystkim powinny dopomóc swoim mężczyznom w uformowaniu na nowo ich ojcowskich postaw i ich nowych funkcji w rodzinach. Po prostu - jak się wydaje - macierzyństwo musi wesprzeć, a tym samym dowartościować ojcostwo w jego nowoczesnym kształcie. Co więcej współczesny wymiar ojcostwa pozostaje w ścisłym związku z pewnym kryzysem męskości, jaki wyraźnie daje się zaobserwować. W naszym patriarchalnym społeczeństwie jest to niezwykły fenomen.