Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Ranking wychowawczy

Mieczysław Wojciechowski

Rok:
Wydawnictwo:
Miejsce wydania:

Krzysztof Wojcieszek podniósł w swoim artykule "Ranking wychowawczy" (Remedium, kwiecień br.) niezwykle ważną kwestię: jakości procesu wychowawczego w szkole pozostającego w ścisłych związkach także z działaniami profilaktycznymi. Wiadomo, że procesy wychowawcze w licznych szkolnych placówkach pozostawiają jeszcze wiele do życzenia. Zbiorowa refleksja na ten temat nie osiągnęła do dnia dzisiejszego punktu, pozwalającego na sformułowanie oczekiwań, aby szkoła wykazała się nie tylko dydaktycznymi, ale także wychowawczymi standardami.

Czy ranking wychowawczy jest potrzebny szkołom, rodzicom i uczniom? Wszyscy uważamy, że wychowawcza funkcja szkoły ma znaczenie. Tyle tylko, że jak dotąd często poprzestawano na ogólnikach i pobożnych życzeniach. I nawet jeśli mówiono lub pisano o tym wystarczająco przekonywująco, to stosowanie choćby najbardziej słusznych założeń wychowawczych w praktyce, pozostawało kwestią wyłącznie dobrej lub złej woli. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na brak jasno określonych, powszechnie znanych i akceptowanych standardów wychowywania.

Przełom


W placówkach oświatowych istnieje zbyt duża dowolność w określaniu tego, co jest, co zaś nie jest w wychowaniu dopuszczalne, co sprzyja wychowawczym efektom, co zaś je rujnuje. Oczywiście i w wychowaniu nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa, także więc i tutaj istnieją różnice zdań. Ale tego nie da się uniknąć. Jedyną możliwością, w dalszym ciągu, pozostaje dyskusja merytoryczna, o której wyniku przesądzają argumenty oparte o potwierdzone fakty. Takich dyskusji było zdecydowanie za mało. W każdym razie nie tak wiele, aby można było kogokolwiek rozliczać z tego, co robi w dziedzinie wychowywania.

Nie brakowało natomiast - i nadal nie brakuje - ignorancji. I psychologicznego analfabetyzmu, urągającego w niektórych przypadkach nawet i tym nielicznym, niepisanym normom wychowawczej przyzwoitości, jakie podpowiada zdrowy rozsądek. Toteż jasne wyrażenie potrzeby sformułowania wychowawczych standardów jestem skłonny uważać za wydarzenie przełomowe dla polskiej oświaty. Nie dlatego, że nikt nigdy wcześniej o takich standardach nie myślał, nie mówił, nie pisał. Jednak nic dalej się z tym nie działo. Może było jeszcze za wcześnie? Lecz dziś już nie. W myśl zasady: verba volant, scripta manent - słowa ulatują, to co zapisane, pozostaje.

Zostało zapisane, i to nie tylko w formie projektu. Została wyrażona tutaj wyraźna wola doprowadzenia sprawy do końca - praktycznego rozliczania szkół z realizacji owych standardów poprzez doprowadzenie do stworzenia wychowawczego rankingu. Poniżej zamieszczamy komentarze kilku specjalistów, którzy jako pierwsi w kolejności odnoszą się do projektu zaproponowanego przez Krzysztofa Wojcieszka. Potraktujmy ich opinie jako pierwsze, acz nie ostatnie głosy w dyskusji. Zapoznajmy się z nimi, a własne - przyślijmy na adres "Remedium".

Jagienka Wisłowska

realizator programu profilaktycznego "Alternatiff"

Zrobienie rankingu wychowawczego szkół jest bardzo potrzebne i całkowicie realne. Ranking powinien być przeprowadzony - przy pomocy badań - przez niezależnych, w żaden sposób nie związanych z oświatą profesjonalistów. Równolegle należałoby poprowadzić badania do niezależnych rankingów:
- wśród pracowników placówek "związanych z oświatą i nadzoru pedagogicznego";
- uczniów;
- pracowników poradni psychologiczno - pedagogicznych;
Badania do rankingu powinny być powtarzane np. co kilka lat (nie mogą być
jednorazowe).

Jerzy Siczek

realizator programu profilaktycznego "Alternatiff"

Percepcja metodologiczna filozofa wydaje się być inna, przynajmniej w potocznym mniemaniu, od percepcji ujęcia socjologicznego (jakiegoś zjawiska). W przypadku określania wydolności wychowawczej szkoły (lub jej braku), bardziej pomocne byłoby to drugie. Pomimo to kierunek i sens kryteriów zaproponowanych przez filozofa jest dobry, bo odwołuje się do oceny tejże wydolności, również przez samych adresatów wieloletnich wysiłków wychowawczych szkoły, czyli przez uczniów.

Skonstruowanie listy kryteriów wymaga jednak zwrócenia uwagi na najważniejsze założenia: jednym z nich byłoby wyznaczenie (wyłonienie) grup respondentów, którzy byliby pytani o to, czy dana szkoła jest wydolna wychowawczo (np. nie powinni być o pytani wyłącznie jej nauczyciele).

Zrobienie takiego rankingu uważam za dobry pomysł. Rzecz w tym jednak, aby nie pominąć żadnej z istotnych grup i właściwie ustalić niezbyt obszerną listę kryteriów. Swoją drogą ciekawe, na ile wyniki takiego rankingu byłyby zgodne z potocznym, intuicyjnym przeświadczeniem (o wartości wychowawczej danego środowiska szkolnego) specjalistów zajmujących się pomocą psychologiczną (terapeutyczną) dla uczniów będących ofiarami błędów wychowawczych szkoły?

Irena Ryś

pedagog , autor i realizator szkolnych programów profilaktycznych

Rozumiem marzenie wielu osób, szczególnie tych zajmujących się "prostowaniem" dziecięcych / młodzieżowych ścieżek, aby stworzyć spójny system wychowawczy. Ująć go w punkty, dopasować techniki i narzędzia badawcze. Sprawdzić, zmierzyć. I wiedzieć. Nareszcie wiedzieć... Ale przecież nawet wtedy, gdy rzecz dotyczy konkretu, jakim jest ocena z wiedzy czy umiejętności, miewamy poważne wątpliwości, czy rzeczywiście prawdą jest to, co zostało pokazane w świadectwach, sprawozdaniach, raportach...

Wychowywanie jest działaniem celowym czyli zaplanowanym, świadomym oddziaływaniem wychowującego na wychowanka. Dostosowanym każdorazowo do konkretnego człowieka, konkretnej sytuacji, konkretnego środowiska... I wymagających spokoju - ciszy mediów - wokół pracy. Za każdym razem mogą (muszą?) to być inne nieporównywalne działania. Jak zmierzyć, które z nich są lepsze czy bardziej właściwe? Wychowanie, czyli oddziaływanie szeroko rozumianego środowiska, zawiera w sobie zarówno wychowywanie celowe (rodziców, szkoły), jak i niezamierzone, nie podlegające kontroli społecznej. Trwa w czasie, jak każdy proces. Które z nich ma większe znaczenie dla funkcjonowania wychowanka? I jak to zmierzyć?

Bardzo niepokoi mnie pomysł rankingu wychowawczego. Tyle emocji, protestów budzą już istniejące "listy dobrych szkół", że dokładanie następnych, podobnych jest chyba nie na miejscu. A poza tym, czy rzeczywiście rewolucyjne działania wychowawcze kiedykolwiek zyskały natychmiastową akceptację współczesnych? Najczęściej przecież wzbudzały ogromne kontrowersje, a co za tym idzie, dezaprobatę społeczną. Obawiam się, że w zaproponowanym rankingu wychowawczym nawet działania dzisiejszego Korczaka czy Neilla mogłyby przepaść z kretesem...

Leszek Trzaska

terapeuta, Ośrodek Metod i Szkoleń Psychospołecznych (ODN)

Nie elitarność jest celem stworzenia rankingu wychowawczego, lecz zwiększenie efektywności pracy wszystkich szkół w Polsce. Czy do rankingu mogłaby startować szkoła, w której większość dzieci pochodzi z rodzin niewydolnych wychowawczo, patologicznych itp.? Przecież atmosfera współpracy z rodzicami nie należy w takich szkołach do udanych, często też w ogóle jej nie ma.

Jak nauczyciel w szkole z prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy, w której notuje się wysoki wskaźnik przestępczości, ma za priorytet stawiać sobie miłą atmosferę współpracy z rodzicami, czy podmiotowość w relacji z uczniami? On, po pierwsze musi przeżyć, ochronić innych uczniów przed ich kolegami, a niekiedy i rodzicami i jeśli to robi, to już zasługuje na wielkie uznanie.

W wielu wypadkach punkt listy kryteriów "utrwalanie więzi uczniów ze szkołą po jej ukończeniu", może być sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem i dobrem ucznia. Czy da się stworzyć taki system rankingu, który wypromuje szkołę, do której ze względu na charakter środowiska, lepiej nie wracać? A czy wysiłki nauczycieli z takiej szkoły nie zasługują na uznanie?

Następnym argumentem "przeciw", jaki chciałbym szczególnie mocno podkreślić, dotyczy niezaprzeczalnego faktu, że wychowywanie w szkole jest ściśle związane z edukacją. I to nie tylko edukacją obywatelską, ale też z zakresu fizyki, plastyki, matematyki ... Chociaż nie zawsze wychowanie i uczenie idzie z sobą w parze, to nie ma wątpliwości, że w tej szkole, w której nauka stoi na niskim poziomie, wychowanie nie będzie lepsze. Wyniki nauczania można zmierzyć, wychowywanie trudniej.

Myślę jeszcze i o uczniach i o tym, czy - gdy kochają swoich wychowawców, to etyczne jest stawiać ich do rankingu. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ale spójrzmy na to z jeszcze innej strony - czy ranking będzie wsparciem dla wychowawców?

Mając wiele szacunku dla autorów pomysłu rankingu, zdecydowałem się jednak na przedstawienie argumentów "przeciw". Ten pomysł to pomyłka - te środki nie prowadzą do zamierzonego celu. Ranking edukacyjny jest pośredni - wynika z sukcesów uczniów uczestniczących w olimpiadach. Jest to coś "namacalnego". Sukces w wychowywaniu nie ma takiego charakteru jak i przyjaźń i szacunek i podmiotowość. Nie wystawiajmy tego na sprzedaż.

Andrzej Samson

psychoterapeuta

Nie podoba mi się pomysł rankingu. Obawiam się, że z rankingiem wychowawczym mogłoby być tak, jak w dowcipie o uczonych radzieckich, którzy zastanawiali się, jak doprowadzić do wydłużenia skoków żaby. Jedni proponowali odpowiednie odżywianie, inni myśleli o poprawianiu kondycji mięśni... Aż jeden z uczonych wpadł na pomysł, że skoki byłyby dłuższe, gdyby żaba miała piątą nogę. Zapytano go jednak jak to zrobić? Wtedy odpowiedział, że on już nie jest od tego, tylko od ogólnej koncepcji.

Trudno mi wyobrazić sobie, w jaki sposób miałoby być sprawdzane np. podmiotowe traktowanie ucznia? Choć uważam, że standardy wychowawcze powinny być określane. Jednak ich szczegółowe ustalanie, to dłuższa opowieść. W jakimś stopniu zajmuję się tym w rozdziale swojej ostatnio wydanej książki pt. "Być uczniem i przetrwać, czyli szkoła przeżycia szkoły"


Artykuł opublikowano w miesięczniku "Remedium".



logo-z-napisem-białe