Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Dyskusje o kobiecości i męskości, Wanda Sztander

Niebieska Linia, nr 4 / 2001


Pisanie o kobiecości i męskości jest trudne, ponieważ każda teza wzbudza sprzeciw, który prowadzi do odrzucenia lub co najmniej do kwestionowania tezy poprzez rozważania typu: "to zależy".

Pułapki statystyki

Oto test: powiedzmy na przykład, że mężczyźni są wyżsi od kobiet. W ilu przypadkach wywoła to zgodę? W ilu protest? W ilu "to zależy"? Odruch ten jest całkowicie uzasadniony, ponieważ w prawdach na tematy populacyjne używamy statystyki i danych opartych na średnich, odchyleniach i tak dalej. Po prostu mężczyźni - statystycznie rzecz biorąc, czyli uśredniając - są wyżsi od kobiet. Można się więc spodziewać, że najwyższa w świecie kobieta będzie niższa od najwyższego na świecie mężczyzny. Być może jednak będzie ona wyższa od drugiego (pod tym względem) mężczyzny. 
Tam, gdzie w grę wchodzą dane statystyczne, trudno o całkowitą jasność. Czy to jednak znaczy, że należy je lekceważyć i że nie mają one znaczenia dla życia przeciętnego człowieka? Mają - ponieważ w przeciętnej parze mężczyzna jest wyższy od kobiety i przeciętnie ma to wpływ na możliwość udowodnienia "kto tu rządzi". Oczywiście nie wyjaśnia to wszystkiego. Ciekawe jednak, dlaczego zwykle polityk wyższy wzrostem (i przystojniejszy) zostaje prezydentem? Sądzę, że znajomość trendów statystycznych ma duże znaczenie w lepszym zrozumieniu świata kobiet i mężczyzn.

Wrodzone czy nabyte

Kolejnym ogniskiem zapalnym w dyskusjach o kobiecości i męskości jest sprawa tego, co wrodzone, a co nabyte. Pytanie, dlaczego dziewczynki są grzeczniejsze od chłopców i wolą bawić się lalkami, nie uzyskało jak dotąd przekonującej odpowiedzi. Jedni powiedzą, że to skutek przekazów społecznych i tego, że dziewczynki dostają w prezencie lalki, a nie samochodziki. Inni będą udowadniać, że to sprawa preferencji związanych z płcią (ciągle statystyczna). Podobno chłopcy, którzy dostają w prezencie lalki, po jakimś czasie używają ich jako pikujących samolotów. W kibucach izraelskich drugie i trzecie pokolenie kobiet i mężczyzn woli już różnicować prace na "kobiece" (pralnia, dzieci, gotowanie) i "męskie" (uprawa areałów, maszyny rolnicze, technologia) - mimo pełnego fanfar startu od uniformizmu zarówno w stroju, jak i przydziale obowiązków w tych wspólnotach. Bardzo trudno jest oddzielić wrodzone od nabytego. Czy samice szczurów biegają wolniej w labiryncie, ponieważ mają gorsze możliwości, czy też dlatego, że wyścigi nie są dla nich czymś interesującym? 
Alfred Binet, opracowując kilkadziesiąt lat temu swój pierwszy test inteligencji, napotkał niezwykłą przeszkodę. Otóż trudność poszczególnych zadań w mniejszym stopniu różnicowała czterolatki od pięciolatków, pięciolatki od sześciolatków itd.; w większym poziom wykonania testu zależny był od płci dziecka. Alfred Binet i jego następcy mieli wiele pracy z tym, by próby testowe rzeczywiście różnicowały "poziom inteligencji" zamiast "typu inteligencji". Dotąd większość testów inteligencji honoruje skalę lub interpretację profili związanych z płcią. Nie trzeba daleko szukać - mimo wielu reform szkolnych nadal w klasach 1-4 dziewczynki są lepszymi uczennicami niż chłopcy. Tam gdzie wymaga się zdolności słownych (czytanie, wierszyk), przewagę (statystyczną) mają dziewczynki i kobiety. Co innego eksperyment fizyczny i technologie. Tutaj trzeba w starszych klasach raczej ściągać od chłopców!

Dwa światy

Wszystkie badania pokazują, że kobiety od wczesnych lat do późnej starości sprawniej i z większą wrażliwością posługują się słowem i słuchem. Małe dziewczynki szybciej zaczynają mówić niż chłopcy. Cieknący kran wyciągnie z łóżka prawie każdą kobietę. Kobiety lubią bawić się słowem. "Powiedz coś" - zachęcają swego ukochanego. "A co mam powiedzieć?" - ponuro konkluduje mniej wrażliwa słownie część ludzkości. 
Kobiety nakierowane są też bardziej na świat ludzi niż rzeczy. Pomocna jest przy tym zdolność językowa, wspierająca międzyludzką komunikację. Jeśliby w szybkim tempie pokazać poszczególnym osobom wiele obrazów, okaże się, że niezależnie od wieku kobiety i dziewczynki zapamiętują więcej tych z postaciami ludzkimi, zaś chłopcy i mężczyźni - eksponowane na obrazach rzeczy. Ten interesujący wynik lubię rozpatrywać w kontekście niepodważalnych wyników, które pokazują, że mężczyźni we wszystkich grupach wiekowych i kulturowych mają lepszą orientację przestrzenną niż kobiety. Studentki ASP w moich czasach mogły (nie musiały) być zwolnione z przedmiotu, do opanowania którego niezbędna była orientacja przestrzenna. Jean Piaget w swoich badaniach nad rozwojem poznania u dzieci odkrył daleko większe zdolności w testach wymagających orientacji przestrzennej u chłopców niż u dziewcząt. Ciekawostka: odkrył też, że reguły gier i zabaw chłopców są o wiele bardziej skomplikowane niż reguły gier i zabaw dziewczęcych. Nie dziwi więc wynik eksperymentu z ekspozycją obrazów. Świat rzeczy i urządzeń technicznych jest bardziej światem męskim. Świat relacji międzyludzkich to świat raczej kobiecy.

Kto nad kim czy kto z kim

Ciekawe wnioski wynikają też z badań nad percepcją społeczną wśród mężczyzn i kobiet. Otóż mężczyźni są gotowi spostrzegać społeczności w "strukturach pionowych". Są wyczuleni na to, "kto tu rządzi", i na to, co nazywamy drabiną społeczną. W sprawie "kto nad kim" wychwytują najdrobniejsze subtelności, pozwalające poruszać się w świecie hierarchii tak, by zadbać w nim o swoje interesy. Oczywiście w świecie hierarchii człowiek porusza się w górę (ruch pozytywny) bądź w dół (ruch klęski). 
Kobiety są bardziej wyczulone na relacje i więzi. Są specjalistkami od orientacji "kto z kim", czyli nakierowane na społeczne "struktury poziome". Musi tak być, bo macierzyństwo realizuje się w świecie więzi, a nie podrzędności. To ojcowie prawdopodobnie wymyślili "władzę" nad dziećmi (i kobietami). Nawet w naszym sejmie nie chcą pojęcia "władzy rodzicielskiej" zamienić na "pieczę" - postulowaną nie tak dawno przez posłankę - kobietę. Chcę przez to pokazać, jak powołanie biologiczne (wrodzone) bywa spójne ze "specjalnością społeczno-kulturową" - zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Kobiety, orientując się na to, "kto z kim", zabezpieczają swoje interesy; poruszają się w świecie poprzez unikanie i tkanie relacji oraz zbliżanie się i oddalanie. Z więzi potrafią czerpać więcej wsparcia niż mężczyźni. Lepiej przez to radzą sobie z cierpieniem - poprzez stosunkowo łatwe "odgadywanie i wypłakiwanie się" w ramionach innej kobiety. Ten rodzaj wsparcia jest prawie niedostępny dla mężczyzn, i to nie tylko w naszej kulturze. Takie są nasze światy - wątpię, czy wyłącznie "wyuczone". 
W żadnym razie nie kusi mnie opiniowanie "o wyższości świąt...", czyli o tym, który świat jest lepszy, a który gorszy. Podejście rywalizacyjne jest raczej podejściem ze świata mężczyzn. Łatwiej to zrozumieć w kontekście opisanej umiejętności poruszania się po drabinie społecznej w górę. Świat hierarchii oznacza wyższość i niższość, władzę, stanowisko, awans, a więc jakiś rodzaj walki. Stąd można wnosić, że męski typ percepcji społecznej "musi" prowokować rywalizację. Kobiecy punkt widzenia - jak wspomniałam - ma inny charakter. Dlatego, o ile dla mężczyzn przeciwieństwem zależności jest niezależność, o tyle dla kobiet - współzależność.

Koszty życiowe

Są również specyficznie rozłożone w świecie kobiecym i męskim. Osobowość typu A, ze swoim nastawieniem na zadaniowość i sukces, jest częścią świata męskich zawałów serca i wrzodów żołądka. W świecie rywalizacji i walki o władzę koszty mogą zagarnąć to, co stanowi o wartości życia rodzinnego - a więc relacje i więzi. Mogą zagarnąć wewnętrzną uczciwość i spokój sumienia. Napięcia i zagrożenia często prowadzą do uzależnień. To są rodzaje i obszary typowo męskich kosztów, co nie oznacza jednak, że kobiety mają tam wstęp wzbroniony. Bywa, że ciało najlepiej rozpoznaje prawdę o życiu psychicznym. Gdy koszty zdrowotne przerastają zyski, oznacza to zawsze, że zdrowa intencja przekształciła się w zwyrodniałą psychicznie formę. Rywalizacja może przecież przybierać szlachetne formy, a walka o władzę nie musi odbierać innych wartości życiowych, choć z pewnością nie jest to łatwe.
Kobiety także mają swoje pułapki i straty. Ponieważ są specjalistkami od budowania więzi, troszczenia się o więź i naprawiania więzi, zwyrodnienie zdrowej intencji oznacza nadmierne chronienie i potrzebę naprawienia czegoś, co działa bardziej destrukcyjnie niż rozwijająco. Może oznaczać to troskę o więź destrukcyjną, na przykład tolerowanie sprawcy przemocy w imię "więzi dziecka z ojcem". W takiej sytuacji spokój sumienia częściej naruszany jest poprzez krzywdę dzieci niż własną. Kobiety są gotowe zaprzepaścić zdrowie w zamian za utrzymanie i naprawę relacji. Naturalnie nie wszystkie. Mężczyźni także mają wstęp w obszar tego typu destrukcji - lecz jakże rzadko! Ilu mężczyzn czeka na żonę - alkoholiczkę po leczeniu odwykowym? A ile kobiet czeka w takiej sytuacji na męża? Trudno zrobić badania z udziałem mężów alkoholiczek, ponieważ one już mężów nie mają. Mają raczej konkubentów pijących wraz z nimi. Za to świat roi się od żon alkoholików, gotowych naprawiać wszystko od początku.

W harmonii

Jako osoby czerpiemy z dwóch źródeł - strumienia tego, co męskie, i tego, co kobiece. Harmonia obu energii jest wyrazem równowagi wszechświata i może zawierać się w jednym człowieku. Są kobiety z rozwiniętym pierwiastkiem męskim i mężczyźni z rozwiniętym pierwiastkiem kobiecym. Być może dojrzewanie ludzkie oznacza czas równowagi obu pierwiastków? Na starość kobiety i mężczyźni zbliżają się pod względem wyglądu ciała, co - być może - jest także wyzwaniem dla ducha. 
Światy mężczyzn i kobiet uzupełniają się. Gdyby nie to, co męskie, bylibyśmy ubożsi o rozumienie prawideł wszechświata. Lecz gdzie bylibyśmy z tą wiedzą, gdyby nie to, co kobiece? Na szczęście jest coraz więcej przepustek do obu światów dla przedstawicieli płci nie tyle przeciwnej, co dopełniającej.

logo-z-napisem-białe