Portal psychologiczny: Instytut Psychologii Zdrowia
Czytelnia

Nowe zadania w życiu i w terapii

Grażyna Płachcińska

Rok: 2001
Czasopismo: Świat Problemów
Numer: 11

W trakcie podstawowej terapii odwykowej pacjent musi poznać, zrozumieć i zaakceptować swoją chorobę - alkoholizm. Powinien nauczyć się rozpoznawać, radzić sobie i zapobiegać nawrotom choroby, a także zostać wyposażony w podstawowe, często nowe dla niego umiejętności społeczne oraz sposoby radzenia sobie ze stresem tak, żeby nie przerywać go alkoholem. Oswaja się z sobą samym w abstynencji. Jednocześnie budzą się w nim pragnienia, marzenia o lepszym, bardziej wartościowym życiu, potrzeba znaczenia i dokonania czegoś, potrzeba zmiany swego statusu społecznego i materialnego. Budzi się tęsknota za czymś więcej niż tylko "szare życie" - potrzeba, aby tę swoją codzienność uczynić bardziej barwną i pełną.
Umiejętności nabyte w terapii odwykowej przestają wystarczać dla poradzenia sobie z jednym i z drugim. Wtedy człowiek - który był w roli pacjenta odwykowego, ale teraz już nim nie jest - zaczyna poszukiwać źródeł swoich trudności, miejsc, sposobów ich rozwiązania, aby móc żyć dalej bez ciągłego stania w rozkroku: jedną nogą w przeszłości, drugą w przyszłości. Z naturalnej potrzeby wdzięczności, zgodnie z Dwunastym Krokiem AA, pragnie pomagać innym. Pojawiają się kolejne nowe zadania życiowe, wobec których często jest bezradny, chociaż czuje w sobie moc do zmiany. Stąd wielu dawnych pacjentów odwykowych decyduje się na dalszą pracę nad rozwojem osobistym.
Schematy zachowań pozwalających utrzymać abstynencję, skuteczne w pierwszych etapach trzeźwienia, domagają się skorygowania i większej elastyczności. Już na pierwszym treningu interpersonalnym ktoś taki doświadcza dużego wysiłku, jakim jest bezpośrednie kontaktowanie się z drugim człowiekiem. Przeżywa lęk przed wyrażaniem własnych emocji, ale też przed przyjęciem uczuć innych ludzi. O ile wcześniej uświadomił sobie, że w ogóle ma uczucia, nauczył się ich nazw i nieraz potrafi ich wymienić całą listę, o tyle teraz coraz trudniej mu obmyślać, co czuje, a musi bezpośrednio się z tym skontaktować. Słyszę często: "Chciałbym tak naprawdę wiedzieć, co czuję, i umieć to wyrażać", bo potrzebuje znaleźć takie sposoby okazywania emocji, które byłyby adekwatne i sensowne, a przy tym nie raniły innych.
Kiedy udaje się opanować sztukę spontanicznego, pełnego emocji i konstruktywnego kontaktowania się z drugim człowiekiem, trzeźwiejące osoby zaczynają rozpoznawać stare wzorce zachowań, zwykle wyniesione z domu rodzinnego. Ujawniają się, określają i konkretyzują kolejne potrzeby i problemy, którym chcą się dalej przyglądać.
Przeszło połowa niepijących alkoholików pochodzi z rodzin alkoholowych bądź rodzin z innymi dysfunkcjami, a z tego wynika paląca wręcz konieczność przyjrzenia się swojej przeszłości, tej sprzed nadużywania alkoholu: wielorakim krzywdom doznanym w dzieciństwie i wczesnej młodości, niespełnieniom, brakom, ale i nadmiarom tego, co złe. Co dostałem czy dostałam, a czego nie w wyposażeniu na życie? Od kogo? Co było mi potrzebne? Co niosę dalej, chociaż nieświadomie? Gdzie uwięzła moja moc i godność? Jaki przekazano mi obraz i porządek świata?
Owa wędrówka w przeszłość potrzebna jest po to, aby dawne uczucia, które nie mają związku z teraźniejszością, nie ciągnęły się za człowiekiem jak kule u nóg - aby można się było z nimi rozstać, przebaczyć i uzyskać przebaczenie. Aby nie nieść dalej tego bolesnego dziedzictwa, a tym samym stawać się prawdziwym władcą swojego życia, odzyskać dostęp do mocy i tworzyć własny obraz świata i wartości, wedle których chce się żyć.
Ci ludzie zaawansowani w trzeźwieniu nieraz mówią, że chcieliby wymazać swoją bolesną przeszłość, a ona ciągle - jak śmieci zgarnięte pod dywan - wyłazi na wierzch. Potrzebują więc zwinąć ten dywan i powymiatać ciernie bolesnej przeszłości, żeby już nie kłuły, ale też nie była pretekstem do napicia się. Czasem wśród tych cierni zdarza się komuś znaleźć jakąś perłę: pełne dobroci i miłości zachowanie dziadka, mamy czy innego dorosłego, czasem ktoś w grupie miał lepsze i jaśniejsze dzieciństwo, więc jest coś dobrego, o co można się zaczepić. A czasem to już tylko Bóg.
To jedno z miejsc, gdzie pojawia się kolejna potrzeba: bardziej świadomego kontaktu z Siłą Wyższą, pogłębiania rozwoju duchowego i wyboru swojej własnej ścieżki. Człowiek chce się przyjrzeć, w jaki sposób robił to do tej pory - często były to tylko rytuały, nawet bez rozumienia ich znaczenia. Dalej zaczyna się poszukiwanie odpowiedzi na pytania o sens swojego życia: kim jestem, po co istnieję, jakie są moje życiowe zadania? "Jasne, jestem alkoholikiem, i to jest jeden z ważnych składników mojej tożsamości, ale nie ja cały". Okazuje się, że bycie trzeźwym nie jest celem samym w sobie, lecz niezbędnym warunkiem poznawania siebie całego i realizowania swojego życia w sposób odpowiedzialny.
Wyraźniejsze stają się potrzeby bycia dobrym ojcem, matką, synem, córką, żoną, mężem, pracownikiem, kobietą, mężczyzną. Bycia dobrym, godnym szacunku człowiekiem. A skoro ktoś tego potrzebuje, to musi przyjrzeć się swojemu dotychczasowemu funkcjonowaniu w tych rolach i poddać je pod ogląd innych ludzi. Bywa, że trzeba mocno zmodyfikować, a nawet całkowicie zmienić swoje dotychczasowe, chociaż już abstynenckie style działania i nauczyć się zupełnie nowych, bardziej dojrzałych i odpowiedzialnych. W lepszym, bardziej świadomym kontakcie z rzeczywistością, bez zwalania na przeszłość winy za to, że się czegoś nie może.
Po odkryciu, ile teraz mogą i potrafią, niektórzy niecierpliwie pragną natychmiast zacząć to wykorzystywać, na przykład do pomagania innym - bez stosownego wykształcenia i umiejętności. Muszą więc uczyć się cierpliwości i budowania realistycznych planów, opartych o ich możliwości intelektualne, materialne, osobowościowe. Nie każdy przecież musi realizować swoje życie wykonując zawód terapeuty, a skoro już się decyduje na uczenie się profesjonalnego pomagania, to musi wiedzieć, że najpierw powinien uzyskać stosowne wykształcenie ogólne i kierunkowe. I nadal dbać o swój rozwój i uczyć się.
Jest to niezbędny warunek pełniejszego bycia z innymi ludźmi i z samym sobą - na resztę życia. Bo przecież także trzeźwiejącym alkoholikom, jak każdemu człowiekowi, przyjdzie mierzyć się z nadchodzącą starością. Jak każdy potrzebują umiejętności radzenia sobie z lękiem przed cierpieniem i z samym cierpieniem, lękiem przed śmiercią czy chorobą. Ale przede wszystkim zwyczajnie potrzebują miłości: chcą kochać i być kochani, chcą umieć kochać. Chcą być razem z innymi ludźmi, z ich potrzebami, cierpieniami, radościami. Pragną żyć w zgodzie z otaczającą - często jakże trudną i zmienną - rzeczywistością.



logo-z-napisem-białe