Serce i dusza
Melancholia i złamane serca od wieków szły ręka w rękę w poezji i filozofii. Od jakiegoś czasu zagadnieniem zainteresowali się również lekarze. Wnioski płynące z trwających od 25 lat badań wskazują na związek depresji i chorób serca. Nie wyjaśniono na razie jednoznacznie charakteru tego związku choć jest on niezaprzeczalny.
Osoby, które doświadczyły w życiu epizodów depresji są dwukrotnie bardziej narażone na chorobę wieńcową niż osoby bez skłonności depresyjnych. Depresja jest silniejszym predyktorem chorób serca niż nadciśnienie, podwyższony poziom cholesterolu, cukrzyca czy palenie papierosów.
Jednocześnie po ataku serca, operacji kardiologicznej czy w po stwierdzeniu choroby wieńcowej osoba jest 3-4 razy bardziej narażona na epizod depresji niż ktoś bez problemów kardiologicznych. Osoby, u których pojawiają się symptomy depresji po ataku serca lub zabiegach udrażniania tętnic są 2-3 razy bardziej narażone na śmierć lub kolejne zaostrzenie choroby w ciągu roku od pierwszego epizodu kardiologicznego. Im nasilenie symptomów depresji większe tym gorsze prognozy.
Wielu kardiologów zwraca uwagę na tę zależność. Dr Marc Penn z Cleaveland Clinic’s Bakken Heart-Brain Institute mówi, że trudno mu nie być pesymistą gdy obserwuje wyraźne objawy depresji u swoich pacjentów. Podkreśla, że w takich sytuacjach jego zawodowym obowiązkiem jest zapewnić pacjentowi dostęp do leczenia depresji, nawet jeśli nie ma medycznych dowodów na to, że takie leczenie poprawi skuteczność terapii kardiologicznej.
Brak jednoznacznych dowodów to nie jedyna zagadka. Inną jest charakter zależności miedzy depresją a chorobami serca. Czy jedna wywołuje drugą? Czy też może obie zależą od jakiegoś wspólnego czynnika? Za tym idą kolejne pytania: czy wczesna terapia depresji może ograniczyć ryzyko zapadnięcia na chorobę serca i czy lepsze leczenie chorób serca może zminimalizować ryzyko depresji?
Dla kardiologów te wątpliwości stanowią zasadniczy problem. W 2008 roku Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne zaproponowało by rutynowo pytać pacjentów o symptomy depresji. Psychiatra z Uniwersytetu Harvarda, dr Jeffrey Huffman przyznaje, że to trudne. Pytania zabierają czas a nie ma jednoznacznych wytycznych co zrobić jeśli pacjent rzeczywiście jest w depresji. Niewielu kardiologów decyduje się na współpracę ze specjalistami z zakresu zdrowia psychicznego. Co więcej często pacjenci przytłoczeni problemami krążeniowymi niechętnie podchodzą do pomysłu udania się do kolejnego specjalisty.
Ma to przyczyny zarówno medyczne jak i kulturowe. Choć leczenie chorób serca nie jest szczególnie łatwe to jednak zarówno diagnozę jak i efekty leczenia wyrazić można w kategoriach bardzo wymiernych. Depresja natomiast, podobnie jak inne choroby psychiczne, naznaczona jest ciągle społecznym piętnem. Co więcej, zarówno diagnoza jak i efekty terapii wymykają się prostemu oszacowaniu. Samo zaś leczenie jest czasochłonne i niejednokrotnie nieskuteczne od razu.
Psychiatra Joel E. Dimsdale stwierdza na łamach American Journal of Cardiology, że lekarze są nader często onieśmieleni koniecznością badania problemów emocjonalnych pacjenta. Z większą łatwością przychodzi im badanie per rectum niż zapytanie pacjenta o jego życie i doznania.
Niepewność co do skuteczności leczenia przeciwdepresyjnego jako wspomagającego leczenie chorób serca wzmacnia wątpliwości lekarzy co do badania stanu psychicznego pacjentów. Dzieje się tak pomimo wydanej w 2008 roku rekomendacji Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego zachęcającej do rutynowego badania pacjentów kardiologicznych pod kątem występujących objawów depresji. W rekomendacji podkreśla się, że stosowanie leków antydepresyjnych nowej generacji, inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), jest bezpieczne w przypadku osób dotkniętych chorobami układu krążenia a także, że może zwiększyć motywację tych pacjentów do zmiany stylu życia i wypełniania zaleceń kardiologa. Na wytycznych póki co skończyło się. Dotychczas prowadzone badania na osobach chorych na serce, które wykazują symptomy depresji, wskazują na stosunkowo niewielki wpływ leczenia przeciwdepresyjnego na wyniki terapii kardiologicznej.
Aktualnie tylko jedno badanie, przeprowadzone w roku 2005, wykazało istotny wpływ leczenia depresji na rokowania w chorobach serca. Badano grupę osób po ataku serca wykazujących objawy depresji. Wykazano, że w przypadku osób leczonych środkami z grupy SSRI prawdopodobieństwo śmierci lub kolejnego ataku serca w okresie 30 miesięcy po pierwszej hospitalizacji spadło o 43% w porównaniu z grupą, która nie otrzymała leczenia przeciwdepresyjnego. Moc tych dowodów osłabia fakt, że w badaniu dopuszczono decyzję lekarza i pacjenta co do podjęcia leczenia przeciwdepresyjnego – nie było to „narzucone” przez dobór grupy badawczej.
Naukowcy szukają też głębszych związków pomiędzy chorobami serca a depresją. Wskazywane są związki pomiędzy wczesnymi zwiastunami chorób krążenia – stanami zapalnymi, podwyższoną agregacją płytek krwi i funkcjonowaniem nabłonka naczyń krwionośnych – a depresją. Być może więc oba schorzenia mają te same przyczyny. Badania te koncentrują się na funkcjonowaniu układu autonomicznego. Dobre działanie tego układu oznacza między innymi dobrą kontrolę poziomu hormonów stresu, niewielkie zmiany w rytmie pracy serca, zdolność naczyń krwionośnych do kurczenia się i rozszerzania w zależności od przepływu krwi. Zaburzenia funkcjonowania układu autonomicznego sprzyjają powstawaniu stanów zapalnych, zaburzeniom układu krwionośnego a także zaburzeniom nastroju. Wydaje się, że coraz lepsze zrozumienie procesów fizjologicznych wyjaśni niektóre powiązania pomiędzy depresją i chorobami serca. Być może przyczyni się to również do podejmowania interwencji w chorobach serca i depresji zanim pojawią się groźne objawy lub też do ograniczenia szkód zdrowotnych gdy jedna z chorób już się rozwinie.
Inne badania dostrzegają zależności między chorobami serca a depresją na dużo prostszym poziomie. Smutek, spadek energii, bezsenność czy lęk i niepokój, które towarzyszą depresji odbierają nam chęci na ćwiczenia fizyczne a także sprzyjają szkodliwym sposobom redukcji napięć – paleniu, piciu alkoholu czy nadużywaniu leków. Mniejsza też jest wtedy motywacja do przestrzegania zaleceń lekarza. W rezultacie zachowania typowe dla depresji wpływają na częstotliwość występowania chorób serca. Gdy już pojawi się choroba serca depresja wzmacnia swoje oddziaływanie czyniąc pacjentów mniej optymistycznymi, mniej zaangażowanymi w leczenie.
Konkluzje takie jasno wynikają z trzyletniego programu badawczego „Serce i dusza”, którego wyniki opublikowano w 2008 roku. Prowadząca badania dr Mary Whooley z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco z zaskoczeniem stwierdziła, że depresyjne zachowania, między innymi zła dieta, brak ćwiczeń fizycznych, niewypełnianie zaleceń lekarskich, unikanie wizyt kontrolnych bardziej niż wskaźniki psychologiczne pozwalają określić ryzyko wystąpienia chorób serca. Wniosek płynący z tego badania jest bardzo prosty: pacjenci powinni być poddani leczeniu przeciwdepresyjnemu po to, by mieli więcej energii i lepszą motywację do zmiany swoich zachowań!
Melissa Healy